Widać wyraźnie, że Carlos Alcaraz świetnie się czuje w Kalifornii. W 2023 i 2024 roku triumfował w BNP Paribas Open i teraz jest faworytem do powtórzenia sukcesów z poprzednich sezonów. W czwartek pokonał Argentyńczyka Francisco Cerundolo 6:3, 7:6(4) i zameldował się w czwartym z rzędu półfinale w turnieju ATP Masters 1000 w Indian Wells.
- Tutaj jest spokojnie. Po prostu czuję się świetnie wśród ludzi, którzy mnie otaczają. Dlatego to miejsce jest dla mnie tak piękne i myślę, że dlatego właśnie tutaj pokazuję swój najlepszy tenis - stwierdził Alcaraz (cytat za ATP).
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Jego słowa potwierdzają dane statystyczne. "Carlitos" ma bowiem w Indian Wells bilans 20-2. Z procentem wygranych meczów wynoszącym 91 proc. wyprzedza wielkie legendy. Za jego plecami są Jimmy Connors (85 proc.), Rafael Nadal (84 proc.), Roger Federer (84 proc.) i Novak Djoković (82 proc.).
Alcaraz zdaje sobie zresztą sprawę z tego, że jest bardzo lubiany na zachodnim wybrzeżu USA. W tym roku jego kibice często ubierają się w stroje pszczół, aby przypomnieć mu jego ucieczkę z kortu przed tymi owadami z zeszłego roku (więcej tutaj).
Po zwycięstwie nad Cerundolo wziął w rękę flamaster, aby tradycyjnie napisać coś na kamerze. Gdy kibicom na trybunach ukazał się napis: "Czy powinienem kupić tutaj dom?", fani zareagowali bardzo żywiołowo.
Na razie Alcaraz powalczy o trzeci z rzędu finał w Indian Wells. Jego przeciwnikiem będzie w sobotę Brytyjczyk Jack Draper.