Kot o spotkaniu z Lepistoe. "To były najważniejsze słowa, jakie od niego usłyszałem"

PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA
PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA

- Hannu Lepistoe powiedział mi, że jeżeli będę skakał tak jak w Japonii i Korei, wiatr nie ma dla mnie znaczenia. To były dla mnie najważniejsze słowa, jakie od niego usłyszałem - powiedział po czwartkowych treningach w Lahti Maciej Kot.

Po azjatyckiej części Pucharu Świata Kot wyrósł na poważnego kandydata do medali MŚ w Lahti. Wydaje się, że większe szanse na podium będzie miał na normalnym obiekcie - takie skocznie lubi, na takiej wygrał niedawno w Pjongczang.

W czwartek 25-letni zakopiańczyk potwierdził wysoką formę. Na treningach był drugi, trzeci i piętnasty. - Ten ostatni był troszkę gorszy, ale lepiej, żeby takie próby przydarzały się na treningach niż w czasie zawodów. Zapoznanie ze skocznią uważam za bardzo udane. Dobrze się na niej czuję - powiedział.

Mimo zadowolenia z pierwszego dnia skoków na Salpausselce Kot podkreślał, że są jeszcze pewne mankamenty, nad którymi trzeba popracować. - Chociażby nad prędkością najazdową, która jest może i niezła, ale jeszcze trochę odstajemy od reszty. W moim przypadku kluczowa jest też pozycja najazdowa, do tego w ostatniej próbie pojawiły się problemy w locie. To wszystko jest jednak do wyeliminowania.

Na pytanie o mankamenty skoczni zwycięzca z Sapporo i Pjongczang odpowiedział: - Jest absolutnie idealna. Biorąc pod uwagę to, co czeka nas w nadchodzących dniach, lepszej być nie mogło.

Zobacz wideo: Dawid Kubacki: Jesteśmy na najwyższym poziomie. Reszta świata też wie, na co nas stać

Jedynym, co może trochę przeszkadzać zawodnikom, jest niedostateczne osłonięcie obiektu od wiatru. - W Pjongczang dookoła wiało bardzo mocno, a na samej skoczni było już zdecydowanie lepiej. Tutaj na dużym obiekcie są siatki, a normalna jest trochę wystawiona na podmuchy - wyjaśnił piąty zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

W czwartek bardziej niż wiatr skoczkom przeszkadzały jednak silne opady śniegu, które pojawiły się w czasie pierwszego treningu. Zdaniem Kota to dobrze, że trzeba było się sprawdzić w takich warunkach.

- Nigdy nie wiadomo, jaka pogoda będzie na zawodach i gdyby wtedy zaczęło tak padać, mógłby to być lekki szok dla zawodników. Tymczasem mogliśmy skoczyć i przy idealnych warunkach, i w czasie śnieżycy. Co ważne, organizatorzy pokazali, że śniegu się nie boją. Ekipa odpowiedzialna za jego usuwanie spisuje się dobrze i nie było problemów z torami najazdowymi - podkreślił.

Maciej Kot zdradził, że zdążył już porozmawiać z mieszkającym w Lahti Hannu Lepistoe, byłym trenerem naszej kadry, który dziesięć lat temu wprowadzał go do pierwszej reprezentacji Polski.

- Hannu mnie obserwuje i powiedział, że moje skoki wyglądają dobrze. Najważniejsze słowa, jakie od niego usłyszałem, były takie, że jeżeli będę skakał tak jak w Japonii i Korei, to według niego wiatr w moim przypadku nie ma znaczenia - wyznał zawodnik, który w sobotnim konkursie na skoczni K-90 może sprawić polskim kibicom wiele radości.

Korespondencja z Lahti - Grzegorz Wojnarowski

Źródło artykułu: