Wielki pech Tandego w takim dniu. "Cieszę się, że nie wywinąłem salta"

PAP/EPA / ANGELIKA WARMUTH / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande
PAP/EPA / ANGELIKA WARMUTH / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande

- Miałem szczęście, że nie wywinąłem w powietrzu salta - powiedział o swoim drugim skoku w Bischofshofen Daniel-Andre Tande. Po wyjściu z progu w prawej narcie Norwega pękło wiązanie, co uniemożliwiło mu osiągnięcie dobrego wyniku.

22-letni skoczek z Kongsberg przed konkursem w Bischofshofen był liderem 65. Turnieju Czterech Skoczni z przewagą 1,7 punktu nad drugim Kamilem Stochem. Z kolei po pierwszej serii zawodów na skoczni imienia Paula Ausserleitnera tracił do Polaka tylko 2,8 punktu.

O końcowym triumfie miała więc zadecydować druga seria finałowych zawodów. Tande skakał w niej tuż przed Stochem. Daleki skok dałby mu szansę na wyprzedzenie Polaka, jednak młody Norweg ku zaskoczeniu wszystkich w powietrzu bardziej niż o odległość walczył o bezpieczne wylądowanie i uzyskał tylko 117 metrów. Chwilę później stanął przy jednej z band reklamowych i schował twarz w dłoniach, by ukryć łzy.

Jak się okazało, szanse na triumf w TCS odebrała Tandemu usterka sprzętu - z jego prawego wiązania wypadł klips zabezpieczający. - Po prostu pękło wiązanie. Po wybiciu z progu narta trzymała się na samej lince. Miałem szczęście, że nie wywinąłem salta w powietrzu i bardzo się cieszyłem, że udało mi się wylądować i ocalić trzecie miejsce w turnieju - powiedział Tande w rozmowie z telewizją TV2.

- Niestety, miałem pecha. Zawsze sprawdzam wiązania. Nie wiem, jak to się stało, ale się stało - dodał 22-latek. - Byłem bardzo zawiedziony i myślałem sobie "dlaczego dziś?". Czysty pech, to mogło się przydarzyć każdemu, ale dlaczego akurat teraz. Jednak gdy upłynęło trochę czasu zdałem sobie sprawę, że to, czego dokonałem w Turnieju Czterech Skoczni, to duży sukces. Niesamowicie się cieszę z trzeciego miejsca - podkreślił utalentowany zawodnik.

Ojciec 22-letniego skoczka, Arne Kjell Tande, również bardzo żałował, że losowe zdarzenie odebrało jego synowi szansę na walkę o zwycięstwo. - To trochę głupie, że coś takiego wydarzyło się akurat w takim dniu. Daniel mógł popełnić błąd, ale w to wątpię. Myslę, że wiązanie było pęknięte lub dostał się do niego śnieg. Mój syn jest bardzo młody, będzie skakał jeszcze długo. Musimy się cieszyć z trzeciego miejsca - ocenił.

- To dobrze, że Daniel bezpiecznie wylądował i nie zrobił sobie krzywdy. Ale to jasne, że jest zawiedziony. Zakończył jednak turniej na trzecim miejscu i z tego się cieszymy - skomentowała z kolei matka norweskiego bohatera 65. TCS, Trude.

ZOBACZ WIDEO: Polscy skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi pieniędzy

Komentarze (6)
avatar
Michal Kwasniewski
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
po 24 godz wymyślił wiązanie, a co powie jutro 
avatar
Michał Łukawski
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na powtórkach widać, że już po wyjściu z progu miał pewne problemu. Musiał dość znacznie korygować pozycję i to spowodowało, że zapięcie puściło. Ponieważ puściło właśnie w momencie dużej korek Czytaj całość
avatar
Wiesiek23
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nawet jakby mu nic sie nie stalo to nie mial szans wygrac ze Stochem..To nie byl skok na 140 metrow..Jedynie Zyla by mial 3 miejsce a Tande drugie 
avatar
śmiechu82
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Małysz mówił, że to nie problem ze sprzętem a że nie wytrzymał psychicznie. 
avatar
Roberto2710
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dziwna sprawa z tymi wiązaniami. Kamilowi odpięło się wiązanie w Innsburcku, a Tandemu w Bischofshofen pęka. Wyczuwam w obu przypadkach sabotaż.