To jedna z najbardziej zaskakujących karier ostatnich lat, a jednocześnie dowód na to, jak skrajnie nieprzewidywalne potrafią być skoki narciarskie. W większości dyscyplin gonienie czołówki odbywa się stopniowo, ale i odpadnięcie z niej również nie jest tak szybkie. Diethart jest tymczasem modelowym przykładem tego, że akurat w skokach zdarzają się nagłe, a jednocześnie niezwykle krótkotrwałe kariery.
Zawodnik liczący sobie dziś 24 lata, debiutował w Pucharze Świata w sezonie 2010/2011 i zdobył dwa punkty w Innsbrucku. Przez kolejne trzy lata był to cały jego dorobek, aż nagle niespodziewanie w grudniu 2013 roku zajął czwarte i szóste miejsce w Engelbergu. Wkrótce później austriacki człowiek znikąd, którego nazwisko mówiło coś wcześniej tylko najbardziej zagorzałym fanom, stanął na podium pierwszych zawodów Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie, następnie wygrał konkursy w Garmisch-Partenkirchen i Bischofshofen, i triumfował także w klasyfikacji generalnej.
Największa sensacja na przestrzeni wielu lat stała się faktem. W dalszej części sezonu Diethart niczego już jednak nie wygrał, co więcej, nie stanął nawet na podium żadnego konkursu Pucharu Świata. W czołówce pozostał, ale zwykle plasował się pod koniec pierwszej dziesiątki lub nieco dalej. Z igrzysk w Soczi wywiózł drużynowe srebro, ponadto blisko sukcesu był na normalnej skoczni indywidualnie, gdzie zajął czwarte miejsce, najlepsze w drugiej części sezonu.
Kolejnej zimy o Dietharcie-triumfatorze pozostało już tylko wspomnienie. Ogólny spadek formy Austriaków sprawił, że pozostawał w kadrze na Puchar Świata, ale zaledwie dwa razy znalazł się w drugiej dziesiątce zawodów tej rangi, zwykle plasując się jeszcze niżej. Nie przypuszczał jednak z pewnością, że to dopiero początek całkowitego sportowego upadku.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 52. Rafał Kot: starsi skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi [3/3]
W sezonie 2015/2016 Diethart w ogóle nie skakał w Pucharze Świata, ale w Pucharze Kontynentalnym. Latem bieżącego roku nie załapał się nawet na zawody tej rangi i spadł do konkursów FIS Cup, czyli do skokowej trzeciej ligi. W lipcu wystartował w FIS-owej imprezie w Szczyrku i zajął... czterdzieste piąte i sześćdziesiąte czwarte miejsce. Niedawny triumfator Turnieju Czterech Skoczni przegrał nawet z całkowicie anonimowymi Rumunami, Estończykami i Ukraińcami,
Obecna zima również jest kiepska dla Austriaka. O powtórce sukcesu sprzed trzech lat nie ma co marzyć, bo nie dostanie na to szansy - sezon zaczął od konkursów FIS Cup w Notodden, w których zajął dwunaste i dwudzieste miejsce. Wyraźnie lepszy okazał się na przykład 17-letni Paweł Wąsek. Diethart spada więc w skokowej hierarchii coraz niżej i na razie wiele wskazuje na to, że jego wielki sukces sprzed trzech lat może być dla niego jedynym w gronie najlepszych. Z drugiej strony, historia skoków zna przypadki niespodziewanych powrotów. Austriak walczy więc nadal w nadziei, że i jemu uda się jeszcze odnaleźć dawną formę.
Pełne transmisje z Turnieju Czterech Skoczni (kwalifikacje i konkursy) tylko w Eurosporcie 1. Najbliższa relacja (kwalifikacje w Oberstdorfie) w czwartek o godzinie 16:30.
Myślę że gdzie indziej jest przyczyna tego, z Austrii jak wygrywają to młodzi skoczkowie, skaczą brawurowo nie zdając sobie sprawy co się może stać.
P Czytaj całość