W pierwszej w tym sezonie "drużynówce" polski zespół w składzie Piotr Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Maciej Kot był poza zasięgiem rywali i odniósł historyczne zwycięstwo - pierwsze w tego rodzaju zawodach. Drugie miejsce zajęli Niemcy, a trzecie Austriacy. Ich strata punktowa do naszych skoczków była jednak bardzo wyraźna.
- Polacy pokazali, że są w Klingenthal niesamowicie mocni - mówił po konkursie Freitag. - My cieszymy się z drugiego miejsca. Dla mnie ten konkurs był udany, w zawodach oddałem swoje najlepsze skoki, zwłaszcza ten w drugiej serii był naprawdę dobry.
Pięciokrotny zwycięzca konkursów Pucharu Świata chwalił nowego szkoleniowca polskiej kadry, Stefana Horngachera.
- Bardzo dobrze go znam. Pracowałem z nim, to dobry szkoleniowiec. Wydaje się, że podniósł poziom polskiego zespołu, który przecież już wcześniej był mocny. Jeśli Polacy będą dobrze skakać, to dobrze także dla nas, ponieważ będą wtedy piękne konkursy, takie jak ten sobotni - stwierdził 25-letni zawodnik.
Freitag dodał, że w konkursie indywidualnym celuje w miejsce w czołowej szóstce. Początek tych zawodów w niedzielę o godzinie 15.
ZOBACZ WIDEO: Fortuna liczy na historyczny sukces. "Polacy zdobędą złoto w Pjongczang"