Niezwykłe odrodzenie Macieja Kota. "Dobre lato zapowiedzią dobrej zimy"

Getty Images / Alexis Boichard/Agence Zoom / Zawody na igielicie
Getty Images / Alexis Boichard/Agence Zoom / Zawody na igielicie

Maciej Kot znakomicie rozpoczął sezon letni. Skoczek podkreśla, że dwa zwycięstwa zawdzięcza nie tylko treningom z nowym szkoleniowcem, ale również pracy, jaką wykonał wcześniej pod opieką Macieja Maciusiaka.

WP SportoweFakty: Nie mógł pan sobie wyobrazić lepszego początku sezonu letniego.

- Jeśli chodzi o sukcesy indywidualne - tak. Szkoda natomiast konkursu drużynowego. W poprzednich latach zawsze byliśmy na podium. Wszyscy, łącznie z nami samymi i kibicami liczyli, że tym razem też nam się uda. Niestety, zawody potoczyły się pechowo. Na szczęście po niekoniecznie udanym piątku, w sobotę znowu udało się powrócić do dobrego skakania. Teraz trzeba kontynuować tę pracę.

Zwycięstwo w Wiśle udowadnia niedowiarkom, że triumf w Courchevel nie był przypadkiem. Przez okres przygotowawczy wypracował pan wysoką formę.

- Mam nadzieję, że inni też tak to odbierają. Wygrana w Wiśle była dużo trudniejsza. W Courchevel brakowało kilku zawodników z czołówki, a w Wiśle zarówno Słoweńcy jak i Norwegowie byli w silnym składzie. Poza Gangnesem i Freundem praktycznie nikogo nie brakowało. To zwycięstwo dało mi jeszcze więcej radości.

No i wywalczył je pan na własnym terenie.

- Tak, to dodatkowe szczęście. Wygrana na własnym terenie przed własną publicznością to zawsze dodatkowa radość, coś wspaniałego.

Jaka zmiana w pana skokach pozwoliła osiągać dobre rezultaty? To efekt nowych treningów ze Stefanem Horngacherem?

- Tak, po sezonie zimowym zaszło dużo zmian. Natomiast część zawdzięczam wcześniejszej pracy z Maciejem Maciusiakiem. Zeszły sezon nie poszedł na marne. Wyciągnąłem z niego sporo wniosków, teraz kontynuuję dobrą pracę i dobrą filozofię treningów. Ze Stefanem Horngacherem nie zaczynałem od samego początku, bazowałem na doświadczeniach zdobytych wcześniej. Na treningach starałem się oddawać jak najwięcej dobrych skoków, liczyła się nie tylko ilość, ale przede wszystkim jakość. Swoje zrobiło też zadaniowe podejście do treningów i jasność tego, nad czym pracujemy. Dokładnie wiem, co mam robić. Bardzo lubię pracować na takich warunkach.

ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Te starty mają charakter kontrolny (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[b]

Na warunkach, które ugruntował Horngacher.
[/b]
- Poza tym, atmosfera jest dobra, pozytywne myślenie. Wcześniej czasem tego brakowało. Jasność treningów natomiast była wprowadzona już u Macieja Maciusiaka. Miałem konkretne zadania. Czasami nad jednym czy dwoma elementami pracowaliśmy przez dwa miesiące. Horngacher idzie podobną drogą, choć oczywiście wizja skakania nieco się zmieniła. Maćkowi zawdzięczam jeszcze bardzo profesjonalne podejście do każdego aspektu, do każdego najdrobniejszego szczegółu. Wszędzie szukał rezerw - także poza skocznią. Dlatego tak ważne stało się u mnie odżywianie, psychologia, sprzęt, odpoczynek.

Przełożenie efektów tej pracy na wyniki zimą nie będzie jednak łatwe.

- Trudno powiedzieć. Jeśli cały czas stara się oddawać jak najlepsze skoki, to przy dużej ich liczbie stabilizuje się formę. Zapamiętujemy schematy ruchowe. Dobre lato może być albo zapowiedzią dobrej zimy, albo przynajmniej ułatwieniem osiągania dobrych wyników. Nie ma jednak jasnej reguły. Czasem jest tak, że zawodnik, który świetnie skakał latem, świetnie skacze też zimą. Następny świetnie skacze latem a zimą gorzej i na odwrót - ma fatalne lato, a w zimie zaczyna osiągać znakomite wyniki. Jeśli jednak zawodnik cały czas będzie wykonywać tę samą dobrą pracę, to jest duża szansa, że wysoka dyspozycja będzie trwać.

Rozmawiał Dawid Góra

Źródło artykułu: