Puchar Świata w Kuusamo: poweekendowe Hop-Bęc

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dwudniowy Puchar Świata w skokach w Kuusamo już za nami. Emocji nie zabrakło, podobnie jak nie brakowało bohaterów weekendu. Zarówno tych, którzy błysnęli formą, jak i tych, którzy zawiedli.

[bullet=hop.jpg]

Postawa Noriakiego Kasai

Co byśmy nie napisali to i tak nie będziemy do końca oryginalni, a w dodatku i tak nie oddamy w pełni słów uznania, jakie cały narciarski świat kieruje w stronę japońskiego weterana. Noriaki Kasai był wielki w poprzednim sezonie, ale teraz zdaje się być jeszcze mocniejszy. W Kuusamo Japończyk triumfował ponownie, w wieku przeszło 42 lat. I pomyśleć, że na mistrzostwach świata seniorów startował już w ... 1989 roku, gdy wielu spośród jego rywali nie było jeszcze na świecie! [ad=rectangle] [b]

Dwie wygrane Simona Ammanna[/b]

Stary dobry Simon Ammann powrócił! W Kuusamo Szwajcar zachwycał pięknem swych lotów i odniósł dwa zwycięstwa. Łącznie na Rukatunturi ma już trzy wygrane i jest pierwszym skoczkiem w historii, który aż tyle razy mógł tam fetować sukcesy. Ammann nie kryje, że chciałby wygrać Turniej Czterech Skoczni - jeśli utrzyma taką formę, to za miesiąc w Niemczech i Austrii będzie jednym z głównych faworytów.

Stała forma Markusa Eisenbichlera

Spośród zawodników, którzy nie stanęli wprawdzie na podium, ale pokazali się z dobrej strony, wyróżniamy Markusa Eisenbichlera. Młody Niemiec dobrze prezentował się już w Klingenthal, jednak występ we własnym kraju na doskonale znanej sobie skoczni nie zawsze jest w pełni miarodajny. Tymczasem w Kuusamo Eisenbichler znów dwukrotnie zajmował wysokie miejsca i pokazał, że ustabilizował formę i może na dobre dołączyć do czołówki.

[bullet=bec.jpg]

Seryjne słabe skoki Polaków

Wierzymy w magię Engelbergu, który z reguły jest miejscem, gdzie wszystko zdaje się wracać na dobre tory. Wierzymy, bo i nie ma innego wyjścia - w Kuusamo Polacy zupełnie sobie nie radzili. Piotr Żyła jako jedyny wypadł nieźle, dwukrotnie przechodząc do drugiej serii, jednak cała pozostała szóstka naszych reprezentantów albo odpadała po pierwszej kolejce, z reguły będąc w ostatniej dziesiątce stawki, albo też w ogóle nie kwalifikowała się do konkursów...

[b]

Powrót dawnych fińskich mistrzów[/b]

"They never come back" - głosi stara bokserska maksyma. W skokach z powrotami bywa różnie, a w Kuusamo takowych nie brakowało. Spośród znakomitych fińskich zawodników przyzwoicie do skakania w PŚ wrócił jedynie Ville Larinto. Inny niedawny rekonwalescent Janne Ahonen tylko raz awansował do drugiej serii, a wznawiający karierę Harri Olli raz dał radę zmieścić się w pięćdziesiątce, a za drugim razem odpadł już w kwalifikacjach.

Groźne wypadki na Rukatunturi

Takich obrazków oglądać nie chcemy - w Kuusamo ciężkich kraks nie uniknęli młodzi skoczkowie. Andreas Wellinger i Anze Lanisek, bo o nich mowa, na szczęście nie doznali poważnych kontuzji, ale ich upadki wyglądały naprawdę źle. Te dwa wydarzenia to największy minus weekendu w Kuusamo, który paradoksalnie pod względem warunków i pogody i tak był stosunkowo dobry, jak na tę fińską miejscowość.

Źródło artykułu: