Już w niedzielę odbędzie się pierwszy konkurs indywidualny w ramach mistrzostw świata, które odbywają się w Trondheim. Na starcie zawodów stanie pięciu Polaków: Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Jakub Wolny oraz Piotr Żyła, który broni złotego krążka na obiekcie normalnym.
- Moim marzeniem jest, aby Piotr Żyła zdobył trzeci złoty medal. Aczkolwiek to bardziej argument z krainy rozrywki. Sport jednakże mieści się w granicach rozrywki i sam Piotr również - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Przemysław Babiarz, dziennikarz TVP.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Medal byłby cudem
Nie ukrywa jednak, że gdybyśmy mieli opierać się na wynikach z obecnego sezonu, nie mamy wielu podstaw do nadziei w obu konkursach indywidualnych. Aczkolwiek podkreśla, że historycznie od 2011 roku Polacy zawsze stawali na podium mistrzostw świata. Dodatkowo w Trondheim w Pucharze Świata w przeszłości dwukrotnie tryumfował Kamil Stoch, a raz Adam Małysz. Co więcej, w 1997 roku Robert Mateja o mało nie zdobył krążka MŚ.
- Więc to miejsce jest dla nas całkiem dobre. Mimo wszystko medal indywidualny naszego skoczka będzie dla mnie jednakże mniej więcej takim cudem, jak zwycięstwo Dawida Kubackiego w Seefeld - przyznaje nasz rozmówca.
Wieloletni komentator skoków narciarskich nie dostrzega także szans na wywalczenia krążka przez Biało-Czerwonych w konkursie drużynowym. W jego opinii Austriacy są wręcz nie do pokonania. Niemcy z kolei mają ogromną zdolność do mobilizacji w zawodach drużynowych. Nawet jeśli ich indywidualne wyniki na to nie wskazują.
- Norwegowie z kolei stracili Graneruda, lecz on do tej pory nie błyszczał. Jest tam jeszcze Forfang czy Lindvik. Myślę, że będą u siebie bardzo mocni. Te trzy ekipy powodują, że wślizgniecie się na podium Polaków, graniczyłoby z cudem. Już nie mówię o Słoweńcach, którzy również będą mieli jakieś argumenty. Do pokonania są Japończycy. Piąte miejsce jest czymś, co powinno nas usatysfakcjonować - dodaje Przemysław Babiarz.
Kobayashi i Lindvik ze złotym medalem MŚ
Niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to, co najważniejsze, rozstrzygnie się bez udziału naszych reprezentantów. Babiarz podkreśla jednak, że mistrzostwa świata są specyficzne i w nich niejako cała zabawa zaczyna się od nowa. - Ten wielki faworyt może skakać z obciążeniem. Na mistrzostwach mamy do czynienia ze swoistym resetem. To, co działo się przed nimi, nie ma znaczenia. Wszystko zaczyna się od początku. Lider Pucharu Świata traci w pewnym sensie przewagę mentalną - przekonuje.
Zwraca również uwagę na coś, co można nazwać prawdopodobieństwem osiągnięcia szczytu formy. W Pucharze Świata w wysokiej dyspozycji trzeba być przez cały sezon. Natomiast mistrzostwa świata to już umiejętność przygotowania formy na konkretny moment. Co więcej, nie wszystkim także idealnie pasuje każda skocznia.
- W zeszłym sezonie podczas próby generalnej na tym obiekcie bardzo dobrze zaprezentował się Kobayashi. W Sapporo jego forma była zwyżkująca. Dla mnie jest on jednym z najpoważniejszych kandydatów do złota. Tschofenig też należy do tego grona, lecz nie jest żelaznym faworytem. Oczywiście Austriacy mają jeszcze inne argumenty, chociażby w postaci Hoerla czy Krafta. Na dużej skoczni mogą coś zdziałać Prevc, Lanisek i Timi Zajc. Nie można jeszcze zapominać o Forfangu, którego forma od tego roku narasta oraz o Lindviku, zaczynającym ostatnio skakać bardzo dobrze - kontynuuje.
Doświadczony dziennikarz, nie z łatwością, ale stawia właśnie na wcześniej wspomnianych Ryoyu Kobayashiego oraz Mariusa Lindvika, jako tych, którzy założą na swoje szyje złote medale czempionatu w Norwegii. To oznaczałoby, że niepocieszony z Trondheim wyjedzie Daniel Tschofenig, który przecież od kilkunastu tygodni był zdecydowanie najlepszym skoczkiem.
Stanowcza opinia o braku Kamila Stocha
Na mistrzostwa świata nie pojechał za to Kamil Stoch, którego do kadry nie powołał Thomas Thurnbichler. Ta decyzja odbiła się szerokim echem, bo przecież trzykrotny mistrz olimpijski był na wszystkich MŚ w ostatnich 20 latach. Naszemu rozmówcy przypomina to trochę sytuację, gdy na mundial w 2006 roku nie zabrano Jerzego Dudka oraz Tomasza Frankowskiego. Chociaż według niego 37-latek dla polskich skoków jest czymś więcej niż obaj wymienieni piłkarze dla tamtej reprezentacji.
- Żałuję, że Kamil Stoch nie pojechał na mistrzostwa świata. Nie gubi się takiego sportowca. Dodatkowo w Sapporo skakał przyzwoicie. W drugich zawodach był najlepszym z Polaków. Nie poleciała tam reprezentacja w najsilniejszym składzie, ale w jednym z konkursów Kamil wyprzedził lidera kadry, Pawła Wąska - podsumowuje Przemysław Babiarz.
Harmonogram MŚ w Trondheim mężczyzn:
Niedziela, 02.03.2025
16:00 - Seria próbna (HS102)
17:00 - Konkurs indywidualny (HS102)
Wtorek, 04.03.2025
17:00 - Oficjalny trening (HS138)
Środa, 05.03.2025
15:00 - Seria próbna drużyn mieszanych (HS138)
16:00 - Konkurs drużyn mieszanych (HS138)
Czwartek, 06.03.2025
15:20 - Seria próbna (HS138)
16:20 - Konkurs drużynowy (HS138)
Piątek, 07.03.2025
11:00 - Seria próbna (HS138)
12:15 - Kwalifikacje (HS138)
Sobota, 08.03.2025
14:45 - Seria próbna (HS138)
15:45 - Konkurs indywidualny (HS138)
Relacje tekstowe "na żywo" ze wszystkich serii mistrzostw świata przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty