Wybuchła wojna. Stoch apelował, a Rosjanin wywołał skandal

Getty Images / Od lewej: Jewgienij Klimo i Kamil Stoch
Getty Images / Od lewej: Jewgienij Klimo i Kamil Stoch

Przed trzema laty, po rozpoczęciu brutalnej napaści rosyjskich wojsk na Ukrainę, świat obudził się w innej rzeczywistości. Jednoznacznym przesłaniem podzielił się wówczas Kamil Stoch.

W tym artykule dowiesz się o:

Noc 24 lutego 2022 roku stała się punktem zwrotnym we współczesnej historii. To wtedy rosyjskie wojska, na rozkaz Władimira Putina, zaatakowały niepodległą Ukrainę. Europa i cały świat z przerażeniem obserwowały początek pełnoskalowej agresji. Agresji, która trwa niezmiennie od 36 miesięcy. Każdego dnia giną niewinni ludzie, a dźwięk syren alarmowych i odgłosy bombardowań stały się częścią codzienności dla milionów Ukraińców.

Kiedy Rosja rozpoczęła swoją inwazję, świat sportu również musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. W lutym 2022 roku trwała końcówka sezonu skoków narciarskich, a polscy skoczkowie przygotowywali się do zawodów w Lahti i kolejnych konkursów Pucharu Świata. W tym czasie wielu sportowców nie pozostawało obojętnych wobec tragicznych wydarzeń.

Jednym z nich był Kamil Stoch, jeden z najlepszych skoczków w historii, który na konkurs w Lahti (27 lutego 2022 roku) przygotował wymowny napis na swoich nartach: "Stop war. Better fight in sport" ("Stop wojnie, lepiej walczcie w sporcie"). Jego gest stał się wyrazem solidarności i sprzeciwu wobec wojny.

- Trochę mnie to też kosztowało stresu i nerwów. Odkąd przyjechaliśmy tutaj, myślę o tym co się dzieje, nie potrafię od tego uciec. Przestałem używać internetu w telefonie, bo co wchodziłem, to widziałem wydarzenia na Ukrainie. Bardzo to mną wstrząsnęło. Chciałem powiedzieć, że jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje. Sama rywalizacja tutaj nie dawała mi satysfakcji, ponieważ z tyłu głowy miałem to, co się dzieje. Nie powinniśmy się od tego odwracać, lecz głośno o tym mówić. Propagować wzajemne dobre relacje, szacunek, wspieranie się - mówił po konkursie na antenie Eurosportu.

Głośno było wówczas także o zgoła odmiennym zachowaniu. Rosjanin Jewgienij Klimow, startujący w zawodach w Lahti, zamiast dystansować się od agresji swojego kraju, ostentacyjnie eksponował rosyjską flagę na rękawiczce, wywołując tym samym oburzenie.

Mimo szybkiej reakcji środowiska sportowego, FIS zareagował jedynie nakazem usunięcia flagi, a dopiero po czasie zdecydowano o wykluczeniu rosyjskich i białoruskich zawodników z międzynarodowej rywalizacji. To wykluczenie trwa do dziś.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców