Skoczek wyznał, że jest gejem. Wcześniej wykonał telefon do Małysza

WP SportoweFakty / Życie po Życiu oraz Instagram/Andrzej Stękałą / Na zdjęciu: Adam Małysz i Andrzej Stękała
WP SportoweFakty / Życie po Życiu oraz Instagram/Andrzej Stękałą / Na zdjęciu: Adam Małysz i Andrzej Stękała

- Gdy jechałem do Austrii, miałem plan ostrzejszej rozmowy - mówi WP SportoweFakty prezes PZN Adam Małysz o kryzysie w polskich skokach. Opowiada także o wsparciu Andrzeja Stękały po coming oucie oraz upartości Piotra Żyły i Dawida Kubackiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Czy coming out Andrzeja Stękały był dla pana zaskoczeniem?

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Nie. Andrzej dzwonił do mnie i powiedział, co zamierza. Przyznał, że nie jest w stanie sobie z tym wszystkim poradzić, że chce raz na zawsze wyrzucić to z siebie, bo cały czas to gdzieś go gryzie, nie może przez to trenować ani startować.

Dostał ode mnie zapewnienie, że nie będziemy się wtrącać w sprawy prywatne. To wyłącznie jego sprawa i jedyne, co możemy zrobić, to go wesprzeć. Cieszę się, że to nie jest koniec jego kariery, lecz ją dalej kontynuuje. My chcemy zrobić wszystko, by pomóc mu się przygotowywać do zawodów.

W 2019 roku wziął pan udział w akcji Sportowcy Przeciw Homofobii. Może miało to wpływ na Andrzeja, że się z tym do pana zwrócił?

Przede wszystkim tragiczna śmierć jego partnera sprawiła, że on chciał wyrzucić to wszystko, co nosił w sobie. Uznał, że musiał to zrobić, nawet za cenę złego traktowania przez niektórych. Było to potrzebne, żeby mógł się skoncentrować na skokach.

A polski sport ma problem z homofobią?

Myślę, że polski sport jako całość to nie, ale ogólnie w naszym społeczeństwie mamy trochę kłopotów. W większości dyscyplin jest sporo tolerancji i zrozumienia. Choć sprawa startu osób transpłciowych w kobiecym sporcie dalej wywołuje kontrowersje i sam nie jestem do tego przekonany, to naprawdę wśród sportowców trudno znaleźć homofobów.

ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"

Po deklaracji pojawiło się w internecie wiele słów wsparcia dla Andrzeja, ale też niestety sporo hejtu.

I tego nie potrafię zrozumieć. Żyjemy w wolnym kraju i każdy może się wypowiadać, jak chce, ale to smutne, że ludzie potrafią tak kogoś skrytykować, obrzucić błotem. Możesz mieć swoją opinię, ale nie zawsze musisz ją wyrażać tylko po to, by drugą osobę skrzywdzić.

Czy PZN pomaga Stękale? Zapewniliście mu opiekę psychologa?

Tak jak wszystkim innym zawodnikom. Chcemy zapewnić każdemu skoczkowi pomoc, by mógł się przygotować fizycznie i psychicznie do startów.

Andrzej Stękała może wrócić do tego poziomu z sezonu 2020/21, gdzie stawał na podium Pucharu Świata?

Oczywiście. Po tym udanym sezonie jego forma spadła, a może przyczyną była właśnie ta sprawa, o której wcześniej mówiliśmy. Żadnego zawodnika nie można skreślać i trzeba mu pomóc, jeśli on sam chce pracować i dawać 200 procent, by odnosić sukcesy. Już raz pokazał, że może być na czołowym poziomie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by to się powtórzyło.

Rozmawiał pan już z kadrą po nieudanym Turnieju Czterech Skoczni. Jest plan, co trzeba zrobić?

Gdy jechałem do Austrii, miałem plan ostrzejszej rozmowy. Stałem sporo w korkach pod Innsbruckiem, więc nie dojechałem na konkurs, lecz do Bischofshofen. W Innsbrucku Paweł był piąty, więc mi trochę przeszło i rozmowa inaczej wyglądała.

Czyli jak?

Na spokojnie omówiliśmy sytuację z trenerami i zawodnikami. Całe to zamieszanie, że zawodnicy nie za bardzo ufają trenerowi, dostają za dużo uwag, było nadmuchane przez media. Wiadomo, że po nieudanych skokach pojawia się frustracja i z tego wzięły się te opinie. Ucieszyło mnie to, że kierunek jest zgodny z tym, co ja widzę.

Trudniej wprowadzić zmiany u starszych zawodników, bo oni mają przyzwyczajenia do stylu i nie chcą wiele modyfikować. Ostatnio jednak w skokach tak wiele się zmieniło, że bez dostosowania się do nich trudno rywalizować z najlepszymi.

W tym tkwi problem u Dawida Kubackiego?

On bardzo mocno opierał się na swoim czuciu, ale w Innsbrucku zmienił front. Powiedział mi: "Jest to wbrew mojej osobowości, mojemu patrzeniu na skoki, ale widzę, że jak wykonuję polecania trenerów, to skoki są dłuższe. Mimo że mam uczucie, jakbym skakał do tyłu. Muszę się przyzwyczaić do tego, by osiągać sukcesy".

A co z Piotrem Żyłą?

To najtrudniejszy przypadek. Jest niezmiernie uparty. Ma pewne wyobrażenie o skokach i trudno do niego dotrzeć z propozycją zmiany. Stefan Horngacher był jedyną osobą, która mogła to zrobić, ale też poświęcił na to mnóstwo czasu. Codziennie rozmawiał z nim po godzinę, półtorej. Jak opuszczał Polskę, sam powiedział, że najwięcej nerwów stracił właśnie na Piotrka. On co chwilę wymyślał coś nowego, a Stefan musiał go sprowadzać na właściwe tory.

Nie mam pretensji do tych bardziej doświadczonych zawodników, bo sam wiem, jak to jest. Im jesteś starszy, im dłużej skaczesz danym stylem, techniką, to trudniej to zmienić. Młodym jest łatwiej się dostosować.

Piotrek po ostatnich konkursach był mocno zrezygnowany. Ma jakiś pomysł, żeby znowu wejść do czołówki?

Bardzo chce wrócić do swojego najlepszego skakania. Im bardziej nie idzie, tym więcej zaczyna kombinować, szukać stylu, pozycji. W Bischofshofen na imitacji przed konkursem wykonał bardzo fajny skok, ale mówił, że nie do końca to czuje. Nie było to odbicie na sto procent. Ale nie zawsze maksimum przy odbiciu daje najlepsze efekty, bo są inne elementy.

Mówił mi, że potrzebuje odpoczynku, ale wydaje mi się, że bardziej takie mentalnego, resetu. Fizycznie jest przygotowany, ale technicznie się pogubił. Dużym problemem był dla niego Oberstdorf, gdzie w kwalifikacjach był tuż za czołową dziesiątką, ale w zawodach mu nie poszło. Zaczął kombinować i to przyniosło efekty odwrotne do zamierzonego. Chciał wrócić do swojego stylu, ale czasem trzeba zrobić coś innego, lepszego.

Przez długi czas wydawało się, że Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek będą motorami napędowymi polskiej kadry, ale Olek od pewnego czasu ma spore problemy z kwalifikacją do drugiej serii. Skąd się to wzięło?

Olkowi brakuje stabilności. Potrafił odpalać w kwalifikacjach, treningach. Przychodzi trochę więcej napięcia, zawody i trochę się gubi. To zawodnik, którzy może dużo zdziałać i nie odstępować Pawłowi. Wąsek jest w znakomitej formie i gdyby nie Austriacy, walczyłby o podium. Cały świat ma z nimi problem. Zrobili ogromny postęp, może też mają coś dodatkowego w sprzęcie. Do tego wszyscy prezentują bardzo podobny styl - kadra A, B i juniorzy.

A może Zniszczoł ma problem mentalny?

Olek stał się przywódcą grupy po zeszłym sezonie, gdzie był najlepszy. Nie chce zajmować 15., 20. miejsca, lecz walczyć o podium, więc pojawia się więcej stresu, odpowiedzialności. To samo jest w wypadku Stocha, Kubackiego, Żyły i tu jest problem, bo koncentrujesz się za bardzo na wynikach, a nie na samych skokach.

Olek współpracuje z psychologiem?

Nie wiem dokładnie, czy z psychologiem, czy z trenerem mentalnym, ale otrzymuje odpowiednie wsparcie.