Początek sezonu w wykonaniu polskich skoczków nie był udany. Nasi zawodnicy mieli przebłyski dobrej formy, a najrówniej z nich skakał Paweł Wąsek. 25-latek w ostatnim czasie ustabilizował się na bardzo dobrym poziomie, co widać po wynikach. W konkursie w Innsbrucku zajął najlepsze w karierze, 5. miejsce, a w niedzielnych kwalifikacjach w Bischofshofen był czwarty.
Jednym z zawodników, który w dalszym ciągu ma problemy z osiągnięciem równej dyspozycji, jest Piotr Żyła. 37-latek na początku swojej przygody z tym sezonem prezentował się z dobrej strony, jednak w ostatnim czasie zaliczył wyraźny spadek formy. Po noworocznym konkursie w Garmisch-Partenkirchen stwierdził wprost, że nie czerpie przyjemności ze skakania.
Do słów Żyły odniósł się w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Adam Małysz. Prezes PZN zdecydował się na mocne słowa, które z pewnością odbiją się szerokim echem. - Trudno mu czasem przetłumaczyć pewne rzeczy i dotrzeć do niego tak, żeby faktycznie coś zmienił. Nawet jeśli coś zaczyna funkcjonować, to on i tak szuka swojego rozwiązania. Takiego, które sam uzna za najlepsze - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
- Trudny zawodnik i każdy trener, nawet Stefan Horngacher, miał problemy. Umiał go ustawić, ale wiem, ile energii go to kosztowało. Piotrek w dobrej formie to anioł, pracuje się z nim fantastycznie. Gorzej w takich sytuacjach jak teraz, bo zaczyna bardzo dużo kombinować. Przypomina sobie swoje najlepsze skoki i myśli, że jeśli skoczy jak wtedy, wygra i teraz. Tylko to niemożliwe - dodał Małysz.
Prezes PZN podzielił się również własnymi obserwacjami na temat obecnej dyspozycji Żyły. Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli ocenił, że wszystko zależy od pozycji najazdowej. Czasami 37-latek "chce za mocno", a wtedy efekt jest zupełnie odwrotny.