- Na pewno nie będziemy się cieszyć po tych zawodach [...] Nawet jak popatrzymy na zeszły sezon - no, słabo jest. Pytanie tylko, dlaczego - wypalił Aleksander Zniszczoł po nieudanym dla niego konkursie w Oberstdorfie, a za moment parsknął śmiechem (więcej TUTAJ>>).
Jego wypowiedź została odebrana jako krytyka trenera kadry Thomasa Thurnbichlera. Minęły dwa dni i kolejny polski skoczek wypowiedział się krytycznie na temat Austriaka. To Dawid Kubacki, który we wtorkowych kwalifikacjach do konkurs w Garmisch-Partenkirchen był dopiero 48.
- Kiedy to wszystko się tak popsuło? - zapytał go Kacper Merk z Eurosportu. - Tak ze dwa i pół roku temu - odparł z uśmiechem Kubacki.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"
To ewidentne nawiązanie do tego, co wydarzyło się w polskich skokach wiosną 2022 r. Trenerem przestał być Michal Doleżal, a zastąpił go właśnie Thurnbichler.
Kubacki swoją wypowiedzią dolał oliwy do ognia, ale kibice szybko wytknęli mu pomyłkę. Skoczek albo pomylił się o rok, albo zapomniał o sukcesach, które odnosił pod wodzą Thurnbichlera w sezonie 2022/23.
Rozpoczął go bowiem doskonale, od dwóch zwycięstw w Wiśle. Następnie triumfował także w Titisee-Neustadt, Engelbergu, Innsbrucku oraz Lillehammer. Sukces w Norwegii - z 16 marca 2023 r. - jest zarazem ostatnim zwycięstwem któregokolwiek polskiego skoczka w PŚ.
Kubacki w sezonie 2022/23 długo plasował się w ścisłej czołówce Pucharu Świata i zapewne zakończyłby zmagania na podium klasyfikacji generalnej. Na finiszu sezonu zrezygnował jednak ze startów, by być przy żonie Marcie, która miała poważne problemy zdrowotne.
W tej edycji PŚ Kubacki plasuje się na dalekim, 31. miejscu. Zgromadził zaledwie 49 pkt.
Krytykować to możesz jak zapiszesz się do pisu !!!!