Zmiana przepisów w skokach narciarskich sprawiła, że obecnie jeszcze ważniejsze jest wykonaniu telemarku podczas lądowania. Gdy ta sztuka nie uda się skoczkowi, jego strata będzie go sporo kosztować.
Według Markusa Eisenbichlera nowe zasady dają sędziom "jeszcze większą władzę". - Szczerze mówiąc, uważam, że to totalna głupota. Doszło do momentu, że muszę się wypowiedzieć, bo tracę cierpliwość - wyznał zawodnik w rozmowie z agencją DPA.
- Teraz może dojść do sytuacji, że jesteś najlepszy, a mimo to nie stajesz na podium. To po prostu niesprawiedliwe. Nie rozumiem, jak można wprowadzać takie zmiany - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Eisenbichler ma za sobą nieudany sezon, o którego trudnościach nie mógł nie wspomnieć. Wyznał, że w jego głowie pojawiła się myśl o zakończeniu kariery.
- Oczywiście, w takich chwilach pojawiają się myśli typu: już mi się to nie podoba, nie muszę sobie tego robić. To ludzkie, kiedy coś idzie źle. Ale tamten sezon to przeszłość. Można z niego wyciągnąć wiele lekcji. Stałem się spokojniejszy, bardziej zrelaksowany i mniej się denerwuję - wyznał Niemiec.
Skoczek postanowił odnieść się również do krytyki, która na niego spadła. - Szczerze mówiąc, nie robię tego wszystkiego dla was, robię to dla siebie, bo sprawia mi to przyjemność. Proszę, dajcie mi spokój - podkreślił.
Treningi przed startem zmagań w Pucharze Świata zadecydują o tym, czy Eisenbichler zainauguruje sezon w Lillehammer. W innym wypadku dołączy do drużyny przy okazji Turnieju Czterech Skoczni.