To nie był udany dzień na skoczni mamuciej w Oberstdorfie dla Dawida Kubackiego. 33-latek w kwalifikacjach skoczył 176,5 m, ale zaliczył przy tym upadek (więcej TUTAJ) i ostatecznie zajął 41. miejsce, które nie dało mu awansu do niedzielnego konkursu PŚ.
Kubacki w rozmowie z Eurosportem zapewnił, że nic poważnego mu się nie stało. - Duma ucierpiała. Jakieś drobne odrapania są, rękę mi stargało, ale to nic wielkiego. Do tego zapięcie w narcie mi pogięło, ale to już jest wymienione. Byłem przygotowany, że nie dociągną kwalifikacji, ale dociągnęli i jednego (miejsca - przyp. red.) brakło - przyznał.
- Niewiele zabrakło mi do awansu. Sam skok był trochę spóźniony, próbowałem ten skok trzymać i łudziłem się, że wiatr na dole mnie chwyci. Narty jednak zahaczyły o zeskok i nic już z tym nie mogłem zrobić - dodał.
Reprezentant Polski nie zamierza się poddawać. Nie myśli też o zrobieniu sobie przerwy od startów. W przyszły weekend zawody PŚ odbędą się w Lahti.
- Mi się chce jechać do Lahti. Fajna skocznia i miłe wspomnienia. Wczoraj miałem dwa skoki i skuteczność 50/50, bo kwalifikacje ok, a w konkursie nie poszło. Dzisiaj ten skok nie był zły. Trochę spóźniony, ale jakbym klepnął na dwie nogi ze złości, to bym się dostał do konkursu - podsumował.
Zobacz:
Kubacki wielkim pechowcem, dobre loty Zniszczoła i Stocha
Chwile grozy. Kubacki runął na ziemię, spadł z dużej wysokości [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła