Podczas zawodów PŚ w skokach narciarskich w Sapporo panuje zwyczaj, że długim skoku zawodnika w głośnikach można usłyszeć legendarne już "big jump" (wielki skok - przyp. red.).
Kamil Stoch w Japonii zaliczył swój najlepszy weekend w bieżącym sezonie (12. miejsce w sobotę, 18. w niedzielę), jednak po jego próbach spiker na tradycyjny zwrot się nie zdecydował.
- No nie. Niestety nie, ale spiker sprawdził się w tej roli - przyznał wyraźnie rozbawiony Stoch w rozmowie ze skijumping.pl.
- Zresztą ja w ogóle podziwiam spikerów, bo ja nie byłbym w stanie tyle gadać przez te trzy godziny. Krzyczeć non stop, zabawiać publikę, a oni tutaj poradzili sobie dobrze - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Przez weekend w Sapporo Stoch zdobył 35 punktów do klasyfikacji generalnej PŚ. - Było nieźle - stwierdził. - Może bez rewelacji, ale było solidnie - dodał.
Zdawał sobie sprawę, że niedziela była gorsza od soboty. I nie chodzi tutaj tylko o niższą pozycję w konkursie. - Taką mam tą zimę, że drobne zmiany w czuciu ciała powodują, że nie jestem w stanie zrobić tej samej rzeczy dzień pod dniu jeden do jednego - wytłumaczył.
Stoch wierzy w to, że w ostatnim czasie jego dyspozycja poszła w górę. Przełom nastąpił w Zakopanem. Co takiego zmieniło się pod Tatrami? - Staram się podejść do wszystkiego z większym dystansem i dawać sobie więcej przestrzeni na błędy - wyjaśnił.
Pomimo nieudanego sezonu nasz skoczek ciągle walczy o to, by było lepiej. Sukcesywnie wprowadza zmiany, do jakich dochodzą wspólnie z trenerami. Najtrudniej jednak jest z... wiarą.
- Staram się wierzyć, że to (nowe pomysły - przyp. red.) będzie działać. Z tą wiarą jest po prostu najtrudniej, bo skoro coś nie działa przez większą cześć zimy, to trudno żeby odpaliło ze skoku na skok. Wierzę jednak, że jeszcze może być fajnie tej zimy - zakończył.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Stoch zajmuje po konkursach w Sapporo 27. pozycję z dorobkiem 135 punktów (więcej -->> TUTAJ).
Zobacz także:
Skandal w Sapporo. Skoczek stracił podium
Z tym musimy się pogodzić, a FIS znów się skompromitował