Skandal na MŚ. "Absurd. Są równi i równiejsi"

Newspix / Na zdjęciu: Sandro Pertile
Newspix / Na zdjęciu: Sandro Pertile

Na przeszkodzie, by rozegrać finałową serię konkursu MŚ w lotach stanął brak oświetlenia na skoczni. - Gdyby to był polski obiekt, nie otrzymałby licencji. Są nacje, które mogą więcej - grzmi wiceprezes TZN Rafał Kot.

Sobotnia aura od samego początku nie była łaskawa dla kibiców skoków narciarskich. Najpierw porywisty wiatr doprowadził do odwołania serii próbnej, potem storpedował konkurs. Pierwotnie rywalizacja miała rozpocząć się o godzinie 14:00, tymczasem jej rozpoczęcie przekładano kilka razy.

Choć warunki się poprawiły, ostatecznie udało się rozegrać tylko jedną serię. Wszystko przez brak oświetlenia na obiekcie. Trudno natomiast sobie wyobrazić skoczków narciarskich latających po ciemku.

- Nie od dziś wiadomo, że w FIS-ie są równi i równiejsi. Niektóre nacje mogą więcej. Polska to niejedyny kraj, który na tym cierpi. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Gdyby tego typu obiekt do lotów znajdował się w naszym kraju, bez sztucznego oświetlenia nie otrzymałby licencji - mówi z pełnym przekonaniem wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Możemy wprost mówić o skandalu i absurdzie. Niestety nie jestem zdziwiony, bo widzę, co się dzieje od wielu lat. Poziom organizacji zawodów w Polsce jest na najwyższym poziomie. Dbamy o najmniejsze detale, począwszy od cateringu i najczęściej przewyższamy konkurencję. W innych krajach, należących do tak zwanej elity, nierzadko obiekty mają swoje mankamenty, a i tak otrzymują prawo do organizacji konkursów Pucharu Świata. Brakuje im oświetlenia, czy torów lodowych. U nas to by nie przeszło - dodaje.

Żyła nie zawiódł

Piotr Żyła po raz kolejny udowodnił, że jest znakomitym lotnikiem. Mimo braku formy w tym sezonie, cieszynianin pozostawał w grze o podium do samego końca rywalizacji. W ostatecznym rozrachunku jednak został sklasyfikowany na szóstym miejscu, uwzględniając postawę we wszystkich trzech seriach w Bad Mitterndorf. - Loty to trochę inna dyscyplina sportu. Cieszy na pewno postawa Piotrka i Olka Zniszczoła. W przypadku tego pierwszego, potwierdza się teza, że gdy trzeba rywalizować na skoczni mamuciej, nasz mistrz świata wchodzi w trans - podkreśla wiceprezes TZN.

- Jeśli chodzi natomiast o drużynówkę, nie popadajmy w niepoprawny optymizm. Nie mamy żadnych szans na medal. Konkurencja jest poza zasięgiem. Powodem do zadowolenia będzie zajęcie miejsca wyższego niż szóste, na co przy dobrych wiatrach nas stać. Piotrek i Olek zrobią swoje. Dawid Kubacki też nie zejdzie poniżej pewnego poziomu, wprawdzie przeciętnego, ale zawsze. Za to nie mamy czwartego do brydża i to spory problem - kontynuuje.

Niedzielny konkurs drużynowy rozpocznie się o godzinie 14:00. Przynajmniej taki jest plan. Relacja tekstowa live w serwisie WP SportoweFakty.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Polak walczył, by nie upaść
- Media grzmią po konkursie MŚ

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty