Co takiego wydarzyło się w Oberstdorfie na starcie 72. Turnieju Czterech Skoczni? Cofnijmy się do kwalifikacji, w których najlepszy okazał się, ku uciesze kibiców gospodarzy, Andreas Wellinger.
Niemiec ekspresyjnie cieszył się ze świetnego skoku i najprawdopodobniej wtedy... puściły mu szwy w kombinezonie. Dzień później, lotem błyskawicy, sieć obiegły zdjęcia dziurawego pod pachą kombinezonu Wellingera. Jako pierwsi sprawę nagłośnili dziennikarze norweskiego "Dagbladet". Na nagraniu widać to od 1:17:
Gdyby Wellinger został po tym skoku zdyskwalifikowany, straciłby szansę na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni już na samym początku zawodów. Ryoyu Kobayashi, aktualny lider turnieju, miałby już wtedy autostradę do trzeciego w karierze Złotego Orła.
Dlaczego zatem Wellinger nie został zdyskwalifikowany i w Bischofshofen wciąż ma realną szansę pokonać Japończyka? Powód jest prosty - po kwalifikacjach w Oberstdorfie Niemiec nie był na kontroli sprzętu. Nie był, bo być nie musiał. W eliminacjach nie ma obowiązku sprawdzania sprzętu najlepszych dziesięciu skoczków w klasyfikacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
W kwalifikacjach kontrole są losowe. Szczęście uśmiechnęło się do Niemca dwukrotnie. Raz, że nie został wybrany do kontroli, a dwa, że nikt z rywali nie zgłosił do 15 minut po zakończeniu eliminacji protestu ws. sprzętu Niemca. Tylko tyle czasu mieli przeciwnicy. Gdy sprawę nagłośniono, było już za późno na jakąkolwiek reakcję.
Czy jednak sprawa Wellingera da FIS do myślenia? Czy także po kwalifikacjach najlepsi nie powinni być obowiązkowo kontrolowani? O to zapytaliśmy Sandro Pertile, dyrektora Pucharu Świata.
- Zapewniam, że trakcie jak i po sezonie przeanalizujemy sytuację do jakiej doszło w Oberstdorfie. Jeżeli uznamy, że będzie taka potrzeba, to nie wykluczam, że zareagujemy - powiedział nam Włoch.
Na razie czekamy na rozstrzygnięcia 72. Turnieju Czterech Skoczni. W sobotę o 16:30 rozpocznie się finałowy konkurs, do którego Ryoyu Kobayashi przystąpi z przewagą niespełna 5 punktów nad Niemcem. To zaledwie trzy metry, dlatego rywalizacja o Złotego Orła wciąż jest otwarta.
- Warto podkreślić, że do tej pory tegoroczna edycja Turnieju Czterech Skoczni była fantastyczną podróżą. Jesteśmy podekscytowani, że różnica między dwoma skoczkami jest tak mała przed finałem. W Bischofshofen może wydarzyć się wszystko i jestem pewien, że czeka nas wspaniałe widowisko - podkreślił Pertile.
W konkursie wystartuje sześciu Polaków, a szansę na świetny wynik ma przede wszystkim 10. w kwalifikacjach Kamil Stoch.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także: Na takie kwalifikacje czekaliśmy. Świetny Stoch!