Spore problemy w kwalifikacjach do drugiego konkurs 72. Turnieju Czterech Skoczni miał Piotr Żyła. Gdyby nie dyskwalifikacja Domena Prevca, Polak nie wywalczyłby awansu, a tak udało mu się zająć ostatnie premiowane miejsce.
To jednak oznaczało pojedynek z Anze Laniskiem. Słoweniec, który wygrał zarówno kwalifikacje, jak i konkurs bez problemu rozprawił się z rywalem. Jednak Żyła załapał się do grona "szczęśliwych przegranych" i obejrzeliśmy go w serii finałowej.
W pierwszej serii uzyskał 126,5 metra, z kolei w drugiej aż 137,5. Mógł zanotować spory awans, jednak wyprzedził tylko jednego rywala. Wszystko przez fatalne lądowanie, które tłumaczył... sylwestrem.
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną
- Efekty wczorajszej nocy - zażartował na temat ostatniej fazy skoku Żyła w wywiadzie dla Eurosportu.
- Skok mi w miarę wyszedł fajny, aż w szoku byłem. Później wylądowałem na proste nogi i resztę już było widać. Ale żyję i jeszcze może poskacze trochę - dodał w poważniejszym tonie.
Oczywiście dziennikarz przeprowadzający wywiad, czyli Kacper Merk nie mógł odpuścić pytania o kombinezon. To właśnie, zdaniem Thomasa Thurnbichlera, miało wpłynąć na poprawę u Polaków. Czy więc tak też było?
- Zdecydowanie. Zacząłem mieć trochę szybkości w locie i tego mi właśnie mocno brakowało. Cieszę się, że coś do przodu, ale to lądowanie... - podsumował nie do końca zadowolony Żyła.
Do zakończenia TCS pozostały dwa konkursy. Oba odbędą się w Austrii, pierwszy w Innsbrucku, z kolei drugi w Bischofshofen.
Przeczytaj także:
Olbrzymie problemy Piotra Żyły. Mogło skończyć się fatalnie
Z dużej chmury mały deszcz. Taka decyzja to ostatnia deska ratunku [OPINIA]