[tag=33288]
Andreas Wellinger[/tag] już w czwartkowych treningach w Lake Placid był wyróżniającym się skoczkiem. W sobotę nie miał sobie równych w kwalifikacjach, ale po pierwszej serii konkursu zajmował piąte miejsce.
To nie przeszkodziło mu, aby przypuścić atak na wygraną. W finale poszybował 125,5 metra i ostatecznie o 8,5 punktu pokonał drugiego Ryoyu Kobayashiego. Niemiec na wygraną czekał ponad pięć lat, a dokładnie 1896 dni.
Niemiec był na szczycie w 2018 roku, kiedy zdobywał mistrzostwo olimpijskie w Pjongczang na skoczni normalnej, ale później problemy zdrowotne sprawiły, że długo wracał na poziom Pucharu Świata.
Jego największe sportowe dno przypomniał dziennikarz TVP Sport, Mateusz Leleń.
Z kolei inny z dziennikarzy TVP Sport zwrócił uwagę, że historia Wellingera może być inspiracją dla... Macieja Kota.
Jak wyliczył jeden ze statystyków, tylko ośmiu zawodników w historii dłużej oczekiwało na kolejne zwycięstwo.
Piotr Bąk ze skijumping.pl określił drogę Wellingera jako podróż rollercoasterem. I trudno się z tym nie zgodzić.
Puchar Świata w Lake Placid był pierwszym w tym miejscu od ponad 30 lat. I choć wiatr mocno wtrącał się do rywalizacji, obecny na miejscu Dominik Formela ze skijumping.pl nie ma wątpliwości, że cykl powinien zagościć tam na stałe.
W sobotę odbędzie jeszcze jeden konkurs Pucharu Świata w Lake Placid - tym razem zawodnicy rywalizować będą w duetach. Na niedzielę również zaplanowane są zawody indywidualne.
Czytaj także:
- Świetne wieści dla Kubackiego. Zobacz klasyfikację PŚ
- Wielki sukces polskiej sztafety. Jest medal
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu