Przed weekendem z Pucharem Świata w Willingen mieliśmy znak zapytania przy dwóch gwiazdach polskiej kadry: Dawidzie Kubackim i Kamilu Stochu. Obaj, po nieudanych konkursach lotów w Bad Mitterndorf, otrzymali od Thomasa Thurnbichlera kilka dni wolnego.
Taka taktyka zadziałała w przypadku Kubackiego. Okazało się, że wicelider Pucharu Świata - gdy tylko nabrał trochę świeżości i głodu skakania - błyskawicznie wrócił do świetnej techniki, jaką prezentował przez większą część sezonu. Znów zachwyca na skoczni. W sobotę był trzeci, latał daleko i jeśli tylko nie będą mu przeszkadzać warunki, sporo osiągnie jeszcze w tym sezonie, podobnie jak Piotr Żyła, który nie wypada od trzech konkursów z TOP 6.
W przypadku Stocha sama przerwa od startów jednak nic nie pomogła. Trzykrotny mistrz olimpijski męczył się swoimi skokami w Bad Mitterndorf i tak samo jest w Willingen. Na razie w Niemczech Stoch nie oddał żadnego skoku, po którym przynajmniej nieco uśmiechnąłby się. Nic nie pozostało z radości Stocha podczas Turnieju Czterech Skoczni, gdy wydawało się, że na dobre dołączył już do światowej czołówki.
Dlatego, moim zdaniem, w przypadku tak utytułowanego i ambitnego skoczka nie ma na co czekać. Stoch, który w tym sezonie nie walczy o Kryształową Kulę, powinien odpuścić sobie długą i męczącą podróż na kolejny weekend Pucharu Świata w amerykańskim Lake Placid. Każdy kolejny nieudany skok tylko dołuje teraz Polaka i nie pomaga w przygotowaniach do kluczowej imprezy sezonu, mistrzostw świata w Planicy.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Przydałoby się 35-latkowi jeszcze kilka dodatkowych dni odpoczynku, a potem spokojny trening na mniejszej skoczni pod okiem jednego z asystentów Thomasa Thurnbichlera bądź samego Austriaka. Stoch to wielki mistrz dyscypliny, bardzo doświadczony zawodnik i z pewnością nie potrzebowałby wielu zajęć, by poprawić te elementy techniczne, które szwankują u niego najbardziej. Potrzeba przed wszystkim spokojnych treningów, bez całego zgiełku i stresu związanego z Pucharem Świata.
A że taka taktyka potrafi zdziałać cuda, pokazał wiele lat temu Adam Małysz i Apoloniusz Tajner. Po serii słabszych startów w Pucharze Świata Małysz wycofał się z dalszej rywalizacji, pojechał z trenerem na mniejszą skocznię w Ramsau i po kilku jednostkach treningowych wrócił do swojej mistrzowskiej formy. Pojechał na mistrzostwa świata w Val di Fiemme i nie dał rywalom szans na obu skoczniach, dwukrotnie poprawiając rekord obiektów.
Mimo już czterech słabszych konkursów z rzędu, wciąż jestem zdania, że Kamila Stocha stać na wielkie wyniki na MŚ w Planicy (rozpoczną się pod koniec lutego). Potrzebna jest jednak reakcja tu i teraz. W tym sezonie Thomas Thurnbichler udowodnił już niejednokrotnie, że potrafi podjąć odważne i dobre decyzje. Wierzę, że i tym razem zadziała skutecznie w przypadku kryzysu wielkiego mistrza.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Wrócił Dawid Kubacki wielki! Niesamowity atak Piotra Żyły!
Co tam się działo?! Nieprawdopodobna walka Polaków z Austriakami o złoto!