Teoretycznie wszystkim w sobotnim konkursie Pucharu Świata w lotach narciarskich wiało pod narty. Podmuchy były jednak z bardzo różną siłą, co przy nisko ustawionym rozbiegu miało kolosalne znaczenie.
Skoczkowie nie uzyskiwali zbyt dużych prędkości na najeździe i jeśli nie mieli zbyt dużo korzystnego powietrza pod nartami ciężko było im "pokonać" specyficzną bulę na obiekcie do lotów w Bad Mitterndorf.
Tym bardziej trzeba docenić to, co w finałowej serii zrobił Kamil Stoch. Zaskoczenia nie było - tak jak w wielu konkursach w tym sezonie również i w sobotnim trzykrotny mistrz olimpijski trafił na arcytrudne warunki. Podczas jego drugiej próby przeliczniki zmierzyły zaledwie 0,39 m/s wiatru pod narty.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Nikt z 30 zawodników w finałowej serii nie miał słabszych warunków niż Stoch. Mimo to podopieczny Thomasa Thurnbichlera był w stanie polecieć na 203. metr. Przy tak słabych podmuchach i prędkości na progu 97,3 km/h, to więcej niż dobry skok.
Dla porównania, tylko w nieco lepszych warunkach niż Kamil Stoch, Słoweniec Zak Mogel wylądował na buli na 126,5 metra, a Szwajcar Dominik Peter uzyskał 177,5 metra.
Warto też podkreślić, że i w pierwszej serii Stoch nie miał zbyt korzystnych warunków. Wiatr pod narty miał tylko minimalnie większy niż w finale - 0,57 m/s. Wtedy Polak miał jednak jeszcze trudniejsze zadanie, bowiem skakał nie z belki nr 11 jak w drugiej kolejce, ale zaledwie z 8. platformy startowej. Skończyło się próbą na 186,5 metra.
Ostatecznie Stoch w sobotnich zawodach zajął 17. miejsce (wygrał Granerud, czwarty był Żyła). Jeśli w niedzielę wreszcie nie będzie miał aż tak dużego pecha do warunków, który towarzyszy mu od początku tego sezonu, jest w stanie znacznie poprawić ten rezultat. Początek konkursu o 14:15, a kwalifikacji o 12:45.
Czytaj także:
Wielka zmiana w klasyfikacji Pucharu Świata
Nie tylko wiatr. Już wiadomo, co stało się w pierwszym skoku Kubackiego