Polak pofrunął kapitalnie w pierwszej serii i zasłużenie był na pierwszym miejscu. W drugiej jednak próbę nerwów lepiej wytrzymał faworyt gospodarzy, Ryoyu Kobayashi.
Japończyk w tym sezonie nie zachwyca, ale "na swojej skoczni" zaliczył przebudzenie. Jego triumf nazwać należy jednak dość niespodziewanym.
Więcej o konkursie przeczytasz tutaj -->> Niespodziewany zwycięzca konkursu. Kolejne podium dla Polaków
ZOBACZ WIDEO: Thurnbichler zwrócił się do Polaków. Co za słowa!
W drugiej serii Kobayashi wylądował na 130. metrze. Dawid Kubacki wylądował 4,5 metra bliżej i nawet bez podania oficjalnych wyników było jasne, że to jego rywal będzie zwycięzcą.
Po skoku było widać po minie Kubackiego, że coś poszło nie tak. Wyraźnie nie był do końca zadowolony ze swojej próby. - Mój błąd? Myślę, że tak. Wydaje się, że było trochę późno z progu - powiedział potem w rozmowie z Eurosportem.
Kobayashi (271,5) finalnie wygrał z Kubackim (264,3) o 7,2 punktu. Drugiego miejsca nie można jednak oczywiście klasyfikować po stronie porażek. Wręcz przeciwnie!
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w skokach narciarskich Polak powiększył przewagę nad drugim Halvorem Egner Granerudem (w piątek w Sapporo Norweg był trzeci) do 134 punktów.
Kubacki przedłużył też swoją kapitalną serię. Po raz 10. z rzędu stanął na podium zawodów PŚ. W przeszłości miał już jedną taką serię - w sezonie 2019/20. Żadnemu innemu skoczkowi w historii nie udało się dwukrotnie zanotować tak znakomitej passy.
Dłuższą pojedynczą serią mogą pochwalić się tylko dwaj skoczkowie - Peter Prevc (12) oraz Janne Ahonen (13).
Zobacz także:
Nerwowo tuż przed skokiem Kubackiego. Co zrobiło jury?
Dawid Kubacki wyrównał rekord! Co za forma