Jak poinformował Polską Agencję Prasową Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, organizatorzy mieli nie doprecyzować informacji o wejściach na teren Wielkiej Krokwi, do danych sektorów. To miało spowodować - w sektorze D - przepychanki wśród kibiców, w tym przewracanie dzieci i osób niepełnosprawnych.
- Działy się tam dantejskie sceny, łącznie ze zgniataniem ludzi, przewracaniem dzieci i osób niepełnosprawnych. Ludzie byli wypychani, aby udrożnić przejazd dla służb ratunkowych, co powodowało napieranie tłumu chcącego wejść - mówił Wagner (więcej TUTAJ).
Skontaktowaliśmy się z Wojciechem Gumnym, dyrektorem Pucharu Świata w Zakopanem z prośbą o ustosunkowanie się do takich informacji.
"Nie wiem, skąd się wzięły takie komentarze"
Wystarczyło tylko słowo "Zakopane", by działacz wiedział, o jaki temat chodzi. Nasz rozmówca bez wahania odparł, że to zwykłe pomówienia, a konkurs przebiegał sprawnie, bez żadnych nieprzewidzianych wydarzeń. Jego zdaniem, doniesienia o problemach to fake news.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie
- Nie wiem, skąd się wzięły takie komentarze, ale one mijają się z prawdą. Być może był jakiś głuchy telefon i plotka rozeszła się błyskawicznie. Chciałbym zdementować te informacje. Sprostaliśmy organizacji imprezy i nie było żadnych problemów technicznych. Tymczasem później czytam, że ktoś kogoś podeptał, i to jeszcze dzieci... To jakiś absurd. Nie było nawet jednego takiego zgłoszenia. Policja również potwierdziła, że nikt nie sygnalizował problemów - tłumaczył Wojciech Gumny, dyrektor Pucharu Świata w Zakopanem.
- Co do pretensji związanych z wejściem na sektor D prawdą jest, że otworzyliśmy dwa wejścia, ale zawsze otwieramy tam tylko dwa. Skoro takie rozwiązanie zdawało egzamin przy 23 tysiącach kibiców, to jaki był sens je zmieniać przy znacznie mniejszej liczbie fanów? Zresztą specjalnie otwieramy bramy kilka godzin wcześniej. Na takich imprezach jest też alkohol, tego nie unikniemy, ale nie rozumiem również doniesień co do masowego wnoszenia własnych trunków. Wszystkich dokładnie przeszukiwała ochrona. Fakt, nie wszyscy wchodzili trzeźwi, ale nie odpowiadamy za to, co ktoś robi przed konkursem. Gdy ktoś chciał wejść z alkoholem, nie dostawał na to pozwolenia, ale nie było z tego tytułu problemów. Kibice przestrzegali wytycznych i nie wszczynali awantur - podsumował Wojciech Gumny.
Co więcej, szef zawodów zdradził, że nie pamięta tak spokojnego konkursu w Zakopanem.
- Biorę udział w organizacji tego Pucharu Świata już 22 lata i powiem szczerze, że od początku mojej przygody to był jeden z najspokojniejszych, jeśli nie najspokojniejszy konkurs w historii. Spójrzmy na liczby. W poprzedniej imprezie, w której mogli uczestniczyć kibice, na obiekcie zgromadziły się 23 tysiące widzów. W tym roku było ich o osiem tysięcy mniej. Wydarzenie było tym samym łatwiejsze do przypilnowania, a nigdy wcześniej nie mieliśmy takich historii - mówił Gumny.
Policja zabrała głos
Do sprawy odniosła się również zakopiańska policja, która w informacji dla serwisu podhale24.pl przyznała, że nie odnotowano znaczących incydentów w związku z imprezą masową. Ponoć poza terenem skoczni było głośno, ale bezpiecznie.
- Praca policjantów skupiała się m.in. na tonowaniu nastrojów osób, które przesadziły z napojami rozgrzewającymi i zbyt ekspresyjnie wyrażały swoje emocje po zawodach sportowych. Zdarzyły się różne interwencje, jednak biorąc pod uwagę skalę tych wydarzeń, należy uznać ostatnie dni za spokojne - skomentował rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem, aspirant sztabowy Roman Wieczorek.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "To skandal". Nie tylko wobec Kubackiego zachowanie jury budzi potężne kontrowersje
- Były trener wskazał na podłoże problemów Stocha. Mocno zaskoczył