Wydawało się, że nic i nikt nie odbierze Dawidowi Kubackiemu szóstego w tym sezonie zwycięstwa w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Polak po pierwszej serii był liderem i miał 8,7 pkt przewagi nad Janem Hoerlem. Trzeci był z kolei Halvor Egner Granerud, którego strata do Polaka wynosiła aż 15,8 pkt.
Kubacki był zdecydowanym faworytem, ale ostatecznie zajął drugie miejsce. W serii finałowej wylądował na 124. metrze i to było zbyt mało, by wyprzedzić Graneruda, który uzyskał 141 metrów. Obaj skakali jednak w diametralnie innych warunkach. Polak za wiatr miał rekompensatę aż 20,1 pkt, a Norweg jedynie 3,4 pkt.
W takich okolicznościach Kubacki nie miał szans na to, by odlecieć. Konkurs w Zakopanem zakończył się dużym rozczarowaniem. Jak przekazał sport.pl, odpowiedzialny za zapalanie zielonego światła Borek Sedlak był zdruzgotany, a skocznie opuszczał długo po zawodach, w kapturze na głowie.
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
Na jego decyzje zareagował FIS. Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile nie ma żadnych zastrzeżeń do pracy Sedlaka. Działacz rozmawiał też z trenerem Polaków Thomasem Thurnbichlerem i osobami z Polskiego Związku Narciarskiego.
- Z naszej strony sytuacja wygląda tak, że to jest absolutnie normalna sytuacja w zawodach. Takich sytuacjami mamy dziesiątki w sezonie. Niestety, czasem jest tak, że masz szczęście, a czasami tego szczęścia nie masz. Nie mamy wpływu na to, co wydarzy się już po zapaleniu zielonego światła. W przypadku Kubackiego wszystko odbyło się w korytarzu - podsumował Pertile.
Kubacki wciąż jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Po zwycięstwie w Zakopanem na drugie miejsce awansował Granerud. Różnica między nimi to 114 punktów.
Czytaj także:
Stoch pomoże Kubackiemu? Wielka szansa dla Polaków
Skocznia zamarła. Te obrazki utkwiły kibicom w głowach do teraz