- Nic mnie nie boli i realizuję od września profesjonalny trening. Z powodu kontuzji przez cały rok nie mogłem realizować wszystkich ćwiczeń. Mam duże zaległości. We wrześniu zaczynałem od zera. Pierwsze skoki wykonywałem z dwóch kroków. Po trzech miesiącach z dziesięciu skaczę już 5,30 - powiedział Paweł Wojciechowski na łamach Expressu Bydgoskiego.
- Muszę Pawła hamować. Ostrożnie przesuwamy się do przodu. Z jednej strony zawodnik chciałby trenować więcej i mocniej, a z drugiej muszę przede wszystkim uważać, aby nie odnowiła się kontuzja - dodał Roman Dakiniewicz, trener Wojciechowskiego.
W marcu w Sopocie odbędą się halowe mistrzostwa świata. Minimum dla tyczkarzy to 5,75 m. Trener Wojciechowskiego nie wie, czy uda się zbudować formę do tego czasu. Nadrzędnym celem Dakiniewicza i naszego tyczkarza są igrzyska w Rio de Janeiro.
Źródło: Express Bydgoski