W tym artykule dowiesz się o:
Włosi na igrzyskach występują nieprzerwanie od 1976 roku. W ostatnich sezonach nie zachwycali, srebrny medal wywalczony cztery lata temu w Rio de Janeiro to ich ostatnie trofeum. Ale kwalifikację wywalczyli za pierwszym podejściem, wygrywając turniej rozgrywany w Bari. Tam nie dali najmniejszych szans reprezentacji Serbii. No i pamiętajmy, że nadal grają w tej drużynie takie "armaty" jak Osmany Juantorena i Iwan Zajcew, a na rozegraniu rządzi utalentowany i już doświadczony Simone Giannelli. Włosi to kandydaci do pierwszej czwórki, ale jeżeli z jakiegoś powodu zabraknie w składzie wymienionych wyżej zawodników, to o dobry wynik będzie ciężko, bo brak im równie wartościowych zmienników.
Nieobliczalni Persowie okazali się najlepsi w kwalifikacjach z Azji i po raz drugi z rzędu, a także po raz drugi w historii wystąpią w najważniejszym turnieju czterolecia. W Rio de Janeiro doszli do ćwierćfinału i powtórzenie tego wyniku w tym roku w Tokio wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. W tej drużynie nie brak dobrych zawodników, o czym mogą się przekonać kibice w Polsce obserwujący na co dzień występy Seyeda Mohammada Mousavi Eraghiego czy Milada Ebadipoura. Największą słabością tej ekipy jest temperament, który jak na razie udało się Igorowi Kolakoviciowi utemperować, ale nie wiadomo, jak długo będzie potrafił utrzymać charakternych zawodników w ryzach.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości
Podopieczni Dana Lewisa dopiero po raz piąty w historii zagrają w igrzyskach. Ich najlepszy wynik to czwarte miejsce zajęte w 1984, cztery lata temu zaś przygodę zakończyli na ćwierćfinale. I tak najprawdopodobniej będzie tym razem. Zespół z charakterystyki nieco podobno do reprezentacji USA. Prezentuje podobną mentalność nastawioną na zespół, ale ma jednak mniej klasowych zawodników.
Japończycy wystąpią w igrzyskach po raz pierwszy od 2008 roku, a kwestię kwalifikacji mieli z głowy, gdyż są gospodarzem turnieju. Największe sukcesy ta drużyna odnosiła w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, teraz może co najwyżej próbować postraszyć wyżej notowanych rywali. Największym handicapem drużyny na pewno będzie fakt, że występuje przed własną publicznością. Może przy dobrym układzie wyników uda im się wyjść z grupy, ale to będzie szczyt możliwości tego zespołu.
Zdecydowanie jeden z najsłabszych uczestników igrzysk olimpijskich. Dla drużyny z Ameryki Południowej to dopiero drugi występ w igrzyskach. 12 lat temu w Pekinie nie wyszli grupy i tak pewnie zakończy się tym razem.
Minęły już czasy, kiedy Brazylijczycy dzielili i rządzili, wygrywali wszystkie turnieje "jak leci". Ale nadal jest to bardzo mocna ekipa, która będzie jednym z faworytów do złota. Podopieczni Renana Dal Zotto wystąpili we wszystkich edycjach igrzysk, a ostatnie cztery występy kończyli z medalami, srebrnymi bądź złotymi. Zresztą w innych rozgrywkach też zajmują miejsca na podium. To wciąż aktualny wicemistrz świata. To drużyna, która zdaje się nie mieć słabych punktów. Na rozegraniu czaruje Bruno Rezende, na skrzydłach piłki z niesłychaną mocą zbijają Wallace De Souza i Ricardo Lucarelli, na środku Lucas Saatkamp czy Isac Santos. Niezależnie od tego, na którym etapie igrzysk zagrają z nimi Polacy, będzie to bardzo trudny rywal do przejścia.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych to kolejny kandydat do triumfu w najważniejszej imprezie 2020 roku. Cały jej czteroletni cykl przygotowań jest podporządkowany tylko igrzyskom. I są efekty, bowiem w 11 swoich występach Amerykanie aż trzykrotnie stawali na najwyższym stopniu podium, a ostatnio miało to miejsce w 2008 roku w Pekinie. Cztery lata temu zdobyli brąz. To drużyna, dla której bardzo ważny jest "team spirit", złożona ze znakomitych zawodników, którzy występują w najmocniejszych ligach świata. Trudno znaleźć tutaj jakieś słabe punkty. Polakom zawsze trudno grało się z tą drużyną. Na pewno nikt nie chce powtórki sprzed czterech lat, kiedy to właśnie USA pozbawiło w ćwierćfinale Biało-Czerwonych marzeń o medalu.
Sborna to kolejny faworyt do triumfu w igrzyskach olimpijskich. Rosjanie regularnie występują we wszystkich imprezach międzynarodowych i zdobywają medale. W zeszłym roku wygrali Ligę Narodów, a w ostatnich igrzyskach zajęli czwarte miejsce. Kiedyś ta drużyna kojarzyła się z mało finezyjną grą, opartą wyłącznie na znakomitych warunkach fizycznych. To się zaczęło zmieniać wraz z pojawieniem się nowej generacji młodych zawodników takich jak Dmitrij Wołkow czy Jegor Kliuka. Trener Tuomas Sammelvuo będzie mieć do wyboru szeroki skład znakomitych graczy, z którymi będzie chciał powtórzyć sukces sprzed ośmiu lat.
Chyba najbardziej nieobliczalny uczestnik igrzysk olimpijskich. Po problemach, jakie dopadły ten zespół w przededniu turnieju kwalifikacyjnego, mało chyba kto się spodziewał, że Les Bleus wygrają i zagwarantują sobie bilet do Tokio. Drużynę przetrzebiły kontuzje i kłótnie, a jednak grając w takim składzie, bez podstawowego atakującego i kilku przyjmujących, potrafili wygrać w niesamowicie mocno obsadzonych europejskich kwalifikacjach. W igrzyskach wystąpili cztery razy, ale nigdy nie wyszli z grupy. Czy w tym roku nastąpi przełamanie? Trójkolorowi na pewno mają potencjał, żeby awansować do strefy medalowej, ale dużo tu zależy od atmosfery w drużynie.
Podopieczni Marcelo Mendeza wystąpią po raz ósmy w historii w igrzyskach olimpijskich. Tylko raz udało im się zdobyć medal, w 1988 roku sięgnęli po brąz. Argentyńczycy to typowy siatkarski średniak, przewijają się przez najważniejsze rozgrywki, czasem postraszą faworytów, ale medali z imprez nie przywożą. Ostatnio był to brąz w Lidze Światowej w 2011 roku. W tej ekipie występuje kilku klasowych zawodników, jak Luciano De Cecco na rozegraniu, Facundo Conte na przyjęciu, mają też niezłych środkowych, wystarczy przypomnieć występującego w PlusLidze Pablo Crera. Jednak maksimum możliwości tej ekipy wydaje się być awans do ćwierćfinału.
Jedyny przedstawiciel Afryki w Tokio raczej parkietów nie podbije. Tunezyjczycy zagrają w igrzyskach po raz siódmy, ale nigdy nie wyszli z grupy i tak też będzie tym razem. Trener Antonio Giacobbe ma w składzie zawodników głównie z doświadczeniem gry w lidze tunezyjskiej, którzy w rozgrywkach poza kontynentem, nie osiągnęli nigdy spektakularnych wyników.