W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający: Marco Falaschi (Lotos Trefl Gdańsk)
Być może drużyna z Trójmiasta nie skończyłaby I rundy sezonu zasadniczego na podium, gdyby nie świetne reżyserowanie gry zespołu przez włoskiego zawodnika. Siłą podopiecznych Andrei Anastasiego jest wyrównana szóstka, z czego korzystał Falaschi, równomiernie rozkładając piłki w ataku. Zawodnik błyskawicznie zgrał się z Mateuszem Miką i Sebastianem Schwarzem, którzy jako ostatni dołączyli do zespołu. [ad=rectangle] Co ważne, w trudnych momentach Falaschi nie boi się skierować piłki do Murphy'ego Troya, co zaowocowało ważnymi zwycięstwami w tie-breakach. Nowy rozgrywający wniósł dużo świeżości do zespołu, a często przejmuje rolę lidera, motywując swoich kolegów do walki.
Atakujący: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów)
W dotychczasowych trzynastu pojedynkach trener Miguel Falasca mocno rotował składem, by każdy z zawodników mógł odpocząć, szczególnie należało się to zawodnikom, którzy niemal do samego końca brali udział w mistrzostwach świata. Kapitan PGE Skry był oszczędzany, w dwóch spotkaniach nie zagrał w ogóle, a kilkakrotnie przy prowadzeniu 2:0, w jego miejsce pojawiał się na parkiecie Maciej Muzaj. Wlazły zagrał łącznie w 11 meczach, notując 179 punktów (4,71 na set). Atakujący jest pewnym punktem zespołu w kryzysowych sytuacjach, jego pojawienie się w polu zagrywki czy posłana piłka do ataku, są niemal gwarantem powodzenia.
Środkowy: Dmytro Paszycki (Cuprum Lubin)
Nie było meczu w pierwszej części sezonu, w którym środkowy beniaminka nie zaliczyłby przynajmniej jednego bloku punktowego. Zawodnik łącznie zanotował ich 49, co daje niesamowitą średnią 3,8 bloku na mecz! Szczególnie godne podkreślenia były dwa występy: z Cerrad Czarnymi Radom oraz MKS-em Banimex Będzin, w których tym elementem zdobył odpowiednio osiem i dziewięć punktów. Paszycki łącznie w 52 setach zdobył 169 punktów, atakując ze skutecznością bliską 60 proc. i dokładając 15 asów serwisowych. Wszystkie zespoły PlusLigi mogą zazdrościć beniaminkowi zawodnika grającego na takim poziomie!
Środkowy: Srecko Lisinac (PGE Skra Bełchatów)
Do bełchatowskiego zespołu powrócił z wypożyczenia, zajmując miejsce Daniela Plińskiego. Serb w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w lidze niemieckiej i od pierwszych spotkań w PlusLidze udowadnia, że to nie przypadek. W sumie wystąpił w 28 setach, bowiem w PGE Skrze z powodu limitów nie może grać w każdym spotkaniu, jeśli on jest na boisku, to najpewniej także Kacper Piechocki. Środkowy postawił 23 punktowe bloki i zdobył w sumie 96 punktów, a atakował w sumie ze skutecznością 70 proc.
Przyjmujący: Rafał Buszek (Asseco Resovia Rzeszów)
Początek sezonu należał właśnie do tego zawodnika. Przyjmujący, który do Rzeszowa powrócił z wypożyczenia, wziął na siebie ciężar gry i zdobywania punktów. W pięciu pierwszych spotkaniach aż trzykrotnie został wyróżniony statuetkami MVP. Był pewny nie tylko w przyjęciu, ale także w ataku, co w kontekście kontuzji w szeregach Resovii było bardzo ważne. Z czasem także i on dostał możliwość na odpoczynek po trudach sezonu reprezentacyjnego i mniej pojawiał się na boisku, ale jeżeli otrzymywał od trenera szansę, to nie zawodził. Był jednym z najważniejszych ogniw podczas przegranego starcia z Lotosem Treflem Gdańsk, rundę zakończył pierwszym tak bardzo nieudanym występem w Łodzi.
Przyjmujący: Facundo Conte (PGE Skra Bełchatów)
Od samego początku sezonu zachwyca swoją formą i kolejnymi udanymi akcjami w duecie z Nicolasem Uriarte. Dwukrotnie nagrodzony statuetką MVP oraz najlepszy zawodnik meczu o Superpuchar Polski. Argentyńczyk rozegrał 38 setów i zdobył łącznie 160 punktów, w tym 26 blokiem oraz 14 zagrywką. Był również pewnym punktem w przyjęciu i kiedy na boisku nie było Wlazłego, to przejmował rolę lidera. Pomyśleć, że rok temu o tej porze, Conte oddawał pierwsze nieśmiałe ataki po operacji barku i długiej rehabilitacji.
Libero: Piotr Gacek (Lotos Trefl Gdańsk)
Wydawało się, że doświadczony zawodnik najlepsze lata gry ma już za sobą. Tymczasem w Trójmieście libero pokazał, że wciąż należy do czołówki siatkarzy na swojej pozycji, będąc najpewniejszym punktem w przyjęciu Lotosu Trefla Gdańsk. Dzięki temu, że równie dobry w tym elemencie jest Mateusz Mika, podopieczni Andrei Anastasiego nie pozwalają się zbyt często zaskoczyć zagrywką. Gato rozegrał 54 sety, a zagrywkę rywali przyjmował 237 razy, policzonomu 32,1 proc. perfekcyjnego przyjęcia. Łącznie popełnił 19 błędów, w tym sześć w starciu z PGE Skrą Bełchatów, ale poza tym jednym występem był bardzo mocnym ogniwem swojego zespołu. W ostatnich pięciosetowych spotkaniach zachwycał również obronami, znakomicie wywiązując się ze swojego zadania.