Zawodnik mistrzów Polski pełen samokrytyki po odpadnięciu z LM. "Nie mieliśmy żadnego podjazdu"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Jakub Popiwczak
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Jakub Popiwczak

ZAKSA nie dała żadnych szans Jastrzębskiemu Węglowi w półfinale Ligi Mistrzów. - Była zespołem o dwie klasy lepszym. Nie mieliśmy żadnego podjazdu - przyznał libero mistrzów Polski, Jakub Popiwczak.

Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla muszą obejść się smakiem. Mistrzowie Polski nie awansowali do pierwszego w historii klubu finału Ligi Mistrzów. Przed tygodniem przegrali z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3, a w czwartek nie byli w stanie nawiązać walki w pierwszych dwóch setach. To kędzierzynianie po raz drugi z rzędu powalczą o trofeum.

- Inaczej się przeżywa takie mecze, jak jest się blisko, a zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. ZAKSA była jednak zespołem o dwie klasy lepszym. Nie mieliśmy żadnego podjazdu, chwili zaczepienia w dwumeczu. Wygrał zespół zdecydowanie lepszy, który przerastał nas w każdym aspekcie - ocenił libero drużyny ze Śląska Jakub Popiwczak. Trzy ostatnie sety grali już rezerwowi i ostatecznie ZAKSA wygrała mecz 3:2.

Tajemnicza choroba nie może być alibi

Jastrzębianom w odniesieniu sukcesu nie pomogła choroba. Zawodników zdziesiątkował tajemniczy wirus, który uniemożliwił dobrą grę w pierwszym spotkaniu. Wychowanek mistrzów Polski jednak nie szuka wymówek.

ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej

- Nie ma co poruszać aspektu zdrowotnego. Byliśmy zdecydowanie słabsi. Staraliśmy się, każdy z nas od siebie włożył 110 procent. Widzieliśmy jednak, jak to się kończyło we wszystkich setach, które miały znaczenie w dwumeczu. Nie dojechaliśmy sportowo. Wiadomo, pojawiły się kwestie zdrowotne, ale nie ma co tego poruszać. Mówienie, że choroba zadecydowała, byłoby wypaczaniem rzeczywistości - wyjaśnił siatkarz.

To właśnie Popiwczak był jednym z najbardziej dotkniętych zawodników przez wirusa. Jeden z najlepszych polskich libero nie dokończył ubiegłotygodniowego starcia w LM. Czy obecnie ze zdrowiem zawodnika wszystko w porządku? - Czuję się bardzo dobrze. Uśmiech wrócił, kolory na twarz także. Nie mogę narzekać teraz na aspekt zdrowotny - przyznał zawodnik.

A jak u niego przebiegała choroba? - Nie choruję zazwyczaj w taki sposób. Przez 4-5 dni z rzędu codziennie miałem gorączkę w okolicach 38,5-39 stopni. Najgorzej właśnie było w dniu pierwszego meczu półfinałowego LM, ale nie takie rzeczy się dzieją w sporcie i inni grają z większymi problemami - powiedział Popiwczak.

Czas na obronę tytułu 

Już za niecały tydzień rozpocznie się faza play-off PlusLigi. Jastrzębianie wciąż jednak mają do rozegrania jeden zaległy mecz fazy zasadniczej, który odbędzie się już w sobotę. Ich przeciwnikiem będzie walczący o wejście do ósemki Trefl Gdańsk, a z niecierpliwością na wynik meczu czeka Projekt Warszawa. Zawodnicy z Pomorza rozegrają łącznie 3 mecze po tym, gdy siatkarze ze stolicy zakończyli już sezon zasadniczy. Duża krytyka spadła na PLS, bowiem przeciwnicy Trefla w zasadzie już o nic nie walczą, co ułatwia gdańszczanom ewentualny awans.

- Wszystko robione jest na wariackich papierach. Dla nas to spotkanie za dwa dni nie ma większego znaczenia. I tak ZAKSA ma wszystko w swoich rękach. To wszystko jest takie dziwne. Za chwilę zaczynają się play-offy – czas na który wszyscy czekamy, a my wychodzimy z poczuciem, że wszystko na szybko jest załatwiane. To nie jest dobre, ale za to nam płacą. Trzeba schować do kieszeni swoje problemy i grać jak najlepiej się potrafi - ostro skomentował Popiwczak.

Potencjalnym rywalem Jastrzębskiego, w zależności od ostatnich rozstrzygnięć, będzie albo GKS Katowice, albo Projekt Warszawa albo Trefl Gdańsk. - Przede wszystkim my się musimy skupiać na swojej grze. To, kto będzie po drugiej stronie siatki, nie ma większego znaczenia. Jeżeli chcemy walczyć o mistrzostwo Polski, to nie możemy się bać nikogo w ćwierćfinale - stwierdził Jakub Popiwczak.

Najbardziej prawdopodobny według bukmacherów scenariusz to taki, w którym Jastrzębski Węgiel w finale PlusLigi zmierzy się z ZAKSĄ. To kędzierzynianie wygrali ostatnich 5 konfrontacji między tymi zespołami, ale Popiwczak upatruje nadziei w wydarzeniach z ubiegłego sezonu.

- Najpierw do tego finału trzeba dojść. Powinniśmy się na tym skupić, bo to nie będzie łatwe. Również w zeszłym sezonie przychodziło nam się mierzyć z ZAKSĄ, nikt raczej nam nie dawał szans i sami mieliśmy nastawienie, że będzie bardzo trudno. Tak było, ale się udało nam zdobyć mistrzostwo. Sport uczy pokory, wytrwałości i ja liczę na niezłomność naszego zespołu. Mimo że przegraliśmy te mecze w takim stylu to cały czas trzeba próbować i być dobrej myśli - zakończył zawodnik.

Czytaj więcej:
Wspaniała wiadomość dla kibiców ZAKSY. Gwiazdy przedłużyły kontrakty
Objął posadę selekcjonera kadry Niemiec. Zdradził kulisy negocjacji

Źródło artykułu: