Liga Mistrzów. Sir Sicoma Monini Perugia zwyciężyła, ale Nikola Grbić musiał sięgnąć po gwiazdy

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Fabio Ricci podczas ataku
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Fabio Ricci podczas ataku

Sir Sicoma Monini Perugia zdobyli komplet punktów w rozgrywkach Ligi Mistrzów (3:0). Włosi byli murowanym faworytem starcia z AS Cannes, jednak Francuzi postraszyli rywali na tyle skutecznie, że Nikola Grbić musiał sięgnąć po Wilfredo Leona.

Zespół Nikoli Grbicia, na inaugurację rozgrywek pokonał Itas Trentino 3:0, stawiając się w roli murowanego faworyta do pierwszego miejsca. W konfrontacji z Cannes Dragons plan Włochów zakładał powtórzenie wyniku i oszczędzenie sił na rywalizację w Serie A, gdzie Wilfredo Leon i spółka rządzą i dzielą, czego potwierdzeniem jest imponujący bilans dziesięciu zwycięstw przy zaledwie jednej porażce.

Goście pierwszego seta wygrali błyskawicznie, mimo że na parkiecie zabrakło Wilfredo Leona i Sebastiana Sole. Francuzi od początku oddali inicjatywę, pozwalając rywalom na szybkie zbudowanie bezpiecznej przewagi i pełną kontrolę nad wynikiem. Rolę lidera wziął na swoje barki Ołeh Płotnicki, który wraz z Fabio Riccim zrekompensował swojej ekipie gorszą dyspozycję Matthew Andersona. Amerykanin prezentował się zdecydowanie poniżej możliwości, kończąc zaledwie 2 z 6 ataków.

Bardziej emocjonująca była druga odsłona, bowiem gospodarze skapitulowali dopiero po 37 minutach gry. Doskonale w drużynie Erica Rouera prezentował się zwłaszcza Filip Cveticanin. Portugalski środkowy w ataku był nie do zatrzymania dla Włochów. Ci z kolei byli na tyle bezradni, że w pewnym momencie jako straszak na rywali pojawić się musiał Wilfredo Leon. Reprezentant Polski wszedł w pole zagrywki, jednak nie zdołał zapunktować. Mimo to faworyt poradził sobie, katastrofalna postawa Matthew Andersona mogła jednak niepokoić Nikolę Grbicia.

W kolejnej odsłonie lider włoskiej Serie A dokończył dzieła, nie pozwalając przeciwnikowi na zbyt wiele. Po dwóch setach Nikola Grbić najwyraźniej stracił nadzieję na przebudzenie Matthew Andersona, posyłając do boju w jego miejsce Wilfredo Leona. 28-latek zaprezentował się bardzo przeciętnie, ale dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Nieodzowna okazała się również obecność Dragana Travicy. Pochodzący z Serbii reprezentant Włoch trzeciego seta również zaczął w wyjściowym składzie. To dodało przyjezdnym pewności siebie i pozwoliło od początku do końca kontrolować grę. Siatkarze z Perugii triumfowali 25:18 i po raz drugi sięgnęli po komplet punktów, nie tracąc przy tym seta.

Wilfredo Leon zakończył występ z dwoma punktami na koncie (2/4 w ataku) i niezbyt korzystnym bilansem. W przyjęciu nasz siatkarz zanotował skuteczność 40 proc. przyj. pozytywnego/ 20 proc. przyj. perfekcyjnego. W polu zagrywki 28-latek nie zapunktował, notując 3 błędy serwisowe.

AC Cannes - Sir Sicoma Monini Perugia 0:3 (15:25, 22:25, 18:25)

AC Cannes: Tschupp, Koncilja, Cveticanin, Sossenhaimer, Nelli, Klyamar, Mouiel (libero);

Perugia: Ter Horst, Gianelli, Ricci, Anderson, Płotnicki, Russo, Piccinelli (libero) oraz Dardzans, Leon, Travica, Mengozzi, Colacci (libero).

Czytaj także:
Nowy lider w grupie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Jastrzębski Węgiel nie traci rozpędu w Lidze Mistrzów

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi

Komentarze (1)
avatar
Legionowiak 3.0
15.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Perugia!