Siatkarze rzeszowskiej Asseco Resovii po trzech kolejkach mieli na swoim koncie dwa zwycięstwa i jedną, dosyć niespodziewaną porażkę w Katowicach, gdzie miejscowy GKS nie dał urwać sobie nawet jednego seta. Ich rywal w czwartej serii spotkań, Stal Nysa nie wygrał dotychczas żadnego meczu, udało im się zdobyć jedynie jeden punkt w Bełchatowie. Sporo w tym zasługi trudnego terminarza, bowiem już na początku sezonu zmierzyli się z większością najlepszych ekip PlusLigi.
Zdecydowanym faworytem według bukmacherów byli goście. Początkowo jednak spotkanie było wyrównane, a gospodarze niespodziewanie jako pierwsi przejęli inicjatywę wychodząc na prowadzenie 10:6. Do głosu doszła jednak Asseco Resovia, która zdobywając trzy "oczka" z rzędu doprowadziła do remisu 14:14. Dotknięcie antenki zawodnika z Nysy było kluczowym momentem tego seta, od tamtego punktu inicjatywę przejęli goście wygrywając pierwszą partię 21:25 po skutecznym ataku Macieja Muzaja.
Druga odsłona rozpoczęła się w podobny sposób do pierwszej, Stal ponownie pokazała dobrą grę i przez cały czas to oni byli na minimalnym prowadzeniu. Gospodarze przy wyniku 10:10 zdobyli trzy punkty z rzędu, przez co trener Alberto Giuliani zmuszony był poprosić o czas. Nie wybiło to jednak z rytmu świetnie spisujących się zawodników z Nysy, którzy powiększyli swoją przewagę do pięciu "oczek", przez co szkoleniowiec Asseco Resovii wykorzystał drugą przerwę. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha podtrzymali fenomenalną postawę w drugiej partii i ostatecznie zwyciężyli 25:17.
Przegrany set mocno zmotywował Asseco Resovię, która lepiej rozpoczęła trzecią partię. Przy wyniku 4:7 trener gospodarzy, Krzysztof Stelmach poprosił o czas. Po powrocie na parkiet goście kontynuowali swoją serię i szybko odjechali rywalom, na co ponownie zareagował szkoleniowiec Stali. Zawodnicy z Rzeszowa prowadzili już 7:16 i wydawało się, że bez najmniejszego problemu szybko zakończą trzecią odsłonę spotkania. Przewaga stopniała jednak do dwóch "oczek", przez co końcówka zapowiadała się bardzo ciekawie. Błąd serwisowy w wykonaniu Bartosza Bućko, a także dotknięcie siatki przez Wassima Ben Tarę zakończyły szansę na sprawienie ogromnej niespodzianki. Rzeszowianie zwyciężyli 21:25.
Po zgoła innym początku trzeciej odsłony zawodnicy z Nysy ponownie prowadzili wyrównaną batalię z faworytem dzisiejszego spotkania. Goście jednak ponownie odskoczyli i przy wyniku 9:13 trener gospodarzy poprosił o czas. Rzeszowianie skutecznie powiększali swoją przewagę i zakończyli ostatnią partię w tym meczu wynikiem 18:25, wygrywając całe starcie 1:3.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów, Słoweniec Klemen Cebulj. Oprócz niego, bardzo dobre spotkanie zaliczył również Sam Deroo. Najjaśniejszym punktem gospodarzy był Wassim Ben Tara.
Stal Nysa - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (21:25, 25:17, 21:25, 18:25)
Stal Nysa: Penchev, Ben Tara, Stahl, M'baye, Komenda, Kwasowski, Ruciak (libero) oraz Szwaradzki, Dębski, Schamlewski, Bućko, Szczurek
Asseco Resovia Rzeszów: Deroo, Drzyzga, Kozamernik, Kochanowski, Muzaj, Cebulj, Zatorski (libero) oraz Szerszeń, Tammemaa, Krulicki
MVP: Klemen Cebulj (Resovia)
Przeczytaj także:
Sensacja goni sensację w superpucharze Włoch. Ekipa Leona za burtą
Druga kolejka Pucharu Rosji za nami. Świetna Malwina Smarzek-Godek