Skandal z udziałem reprezentantek Korei Południowej. Groziły swoim ofiarom nożem!

PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Na zdjęciu: Jaeyeong Lee
PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Na zdjęciu: Jaeyeong Lee

Siatkówką w Korei Południowej wstrząsnął olbrzymi skandal. Pod adresem czołowych reprezentantek zostały wysunięte poważne oskarżenia. Chodzi o stosowanie przemocy psychicznej i fizycznej, a także groźby z użyciem noża.

Siatkarskie środowisko w Korei Południowej od kilku dni żyje skandalem z udziałem dwóch reprezentantek kraju. Siostry Jaeyeong Lee i Dayeong Lee zostały oskarżone o przemoc psychiczną i fizyczną w stosunku do swoich koleżanek. Do skandalicznych wydarzeń miało dochodzić przed kilkoma laty w szkole podstawowej i średniej, jednak dopiero po ujawnieniu skandalu przez jedną z ofiar, ujawniać zaczęły się kolejne osoby poszkodowane.

"Piszę w imieniu czterech ofiar, ale wiem, że jest ich więcej. Minęło 10 lat, więc pomyślałem, że mogę żyć normalnie, ale sprawcy nie mogą myśleć, że ktokolwiek zapomniał o tym, co się wydarzyło. Kiedy ktoś im się sprzeciwiał, groziły nożem. Biły pięściami po całym ciele i głowie, obrażały naszych rodziców. Wymuszały pieniądze, kazały kupować sobie jedzenie na przerwach, robić pranie. Dla nich może to było zabawne, ale ich ofiary myślały o samobójstwie. Myślę, że one zdążyły już zapomnieć o tych wszystkich krzywdach, które ludziom wyrządziły" - napisał przedstawiciel ofiar w popularnym serwisie społecznościowym.

"Nadal żyję z traumą. To wszystko dzięki wam. Żyłem w strachu dzień po dniu z powodu waszego samolubnego zachowania. Pamiętam, jak dostałem w twarz, ponieważ nie walczyłem. Chciałem skoczyć z dachu akademika. Myślałem, że jeśli umrę na waszych oczach, uznacie swoją winę. Oczywiście chciałem się zemścić" - cytuje słowa ofiary serwis n.news.naver.com, który po publikacji posta zainteresował się sprawą.

Autor zamieścił również kilka certyfikowanych zdjęć, w tym zdjęcia z czasów szkolnych oraz albumy z maturami, aby udowodnić, że uczęszczał do tej samej szkoły, co siatkarki oskarżone o prześladowanie.

Oskarżone to czołowe zawodniczki reprezentacji Korei Południowej. Obecnie występują w ekipie Heungkuk Life Pink Spiders, której barwy w przeszłości reprezentowała między innymi Berenika Tomsia. Obie zostały jednak tymczasowo zawieszone przez klub. Według oficjalnego komunikatu powodem jest ich stan psychiczny po ujawnieniu skandalu.

Obie siatkarki po ujawnieniu skandalu nie tylko nie zaprzeczyły, że do opisywanych zdarzeń doszło, ale przyznały się do winy. Postanowiły również opublikować na swoich instagramowych profilach odręcznie napisane przeprosiny, jednak nie zostały one przyjęte przez ofiarę, która uznała je za nieszczere. Wcześniej próbowały skontaktować się z ofiarami, aby spotkać się z nimi osobiście i przeprosić.

Tymczasem siatkówka, która mimo epidemii COVID-19 w dalszym ciągu cieszy się w Korei olbrzymim zainteresowaniem, znalazła się w sporym kryzysie. Po ujawnieniu skandalu kibice domagają się przedstawienia oficjalnego stanowiska przez krajową federację i dożywotniego zakazu gry w reprezentacji dla obu zawodniczek, powołując się na artykuł 11. Regulaminu Selekcji Reprezentantów, który określa powody dyskwalifikacji zawodników, którzy swoim zachowaniem wywołali kontrowersje społeczne. W tej sprawie złożono nawet specjalną petycję do prezydenta kraju.

Czytaj także:
Noumory Keita, wschodząca gwiazda siatkówki. Eksperci wróżą mu karierę na miarę Wilfredo Leona

Fatalna diagnoza nie przekreśliła szans Brazylijki na igrzyska? Dziś Bruna Honorio zachwyca w Tauron Lidze

Komentarze (0)