Plusliga. Mariusz Wlazły pogrążył były klub. Trefl Gdańsk lepszy od PGE Skry Bełchatów

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły (z prawej)
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły (z prawej)

Powrót do Bełchatowa Mariusza Wlazłego był wyczekiwanym wydarzeniem. Po 17 latach w nowych barwach i nowej roli pojawił się w Hali Energia. Dołożył solidną cegiełkę do pokonania przez Trefl Gdańsk PGE Skry Bełchatów (3:1).

Choć kibice bardzo chcieliby być świadkami wizyty dwóch legend w Bełchatowie, musiał im wystarczyć przekaz telewizyjny. Trenerem Trefla Gdańsk jest Michał Winiarski, natomiast kapitanem i atakującym Mariusz Wlazły, obaj znakomicie znani ze swojej gry w barwach bardziej utytułowano z żółto-czarnych klubów w lidze.

Przed startem doszło do uroczystej ceremonii. Prezes Konrad Piechocki podziękował Wlazłemu za lata gry w jego klubie. Pod sufit został wciągnięty proporzec z nazwiskiem atakującego i wszystkimi sukcesami w barwach PGE Skry.

Z pewnością był to moment wzruszający, ale wraz z pierwszym gwizdkiem spotkania, Mariusz Wlazły odłożył sentymenty na bok. Marcin Janusz znakomicie rozgrywał. Zmieniał kierunki, a także tempo, zupełnie dezorientując rywali po drugiej stronie siatki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny

Trefl szybko zaczął budować przewagę, a gospodarzom nie pomagały proste błędy popełniane w ataku. Ostatecznie gdańszczanie wygrali premierową odsłonę do 18. Trener Michał Gogol postanowił zmienić Norberta Hubera, który był dość niewidoczny na siatce, na Karola Kłosa.

Zmiana ta dała efekt przede wszystkim w bloku. PGE Skra szybko się przebudziła. Mocniejsza zagrywka, więcej precyzji Milada Ebadipoura, a także lekka zadyszka po drugiej stronie siatki spowodowały, że szybko zmienił się układ sił. Gospodarze błyskawicznie doprowadzili do wyrównania stanu meczu.

Kumulacja emocji nastąpiła w trzecim secie. Obie ekipy weszły na wysoki poziom. Wymieniały się ciosami w polu zagrywki oraz na siatce. PGE Skra grała jeszcze lepiej blokiem, a Trefl częściej wykorzystywał piłki sytuacyjne. Doszło do gry na przewagi, w której nie obyło się bez kontrowersji. W dwóch ostatnich piłkach uaktywnił się Mariusz Wlazły, dzięki czemu to gdańszczanie wygrali seta.

Wydawało się, że bełchatowianie szybko poradzą sobie z doprowadzeniem do tie-breaka, bo na to wskazywał mocny początek. Może tak by było, gdyby nie zagrywka. Najpierw Mariusza Wlazłego, a później Bartłomieja Lipińskiego. Goście odrobili wszystkie straty i nawet wyszli na prowadzenie. Kiedy dwa asy serwisowe dołożył Moritz Reichert, przewaga gdańszczan wzrosła do trzech punktów.

Takiej okazji zespół Michała Winiarskiego nie zaprzepaścił. Pewną i skuteczną grą doprowadził do setboli. Dwa pierwsze obronił Karol Kłos, ale przy trzecim zagrywkę zepsuł Dusan Petković.

PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 1:3 (18:25, 25:18, 29:31, 21:25)

PGE Skra: Sander, Ebadipour, Petković, Łomacz, Bieniek, Huber, Piechocki (libero) oraz Mitić, Filipiak, Kłos

Trefl: Lipiński, Wlazły, Janusz, Crer, Mordyl, Reichert, Olenderek (libero) oraz Sasak, Kozub

MVP: Lipiński (Trefl)

Czytaj też:
PlusLiga. PGE Skra - Trefl Gdańsk. Karol Kłos: Znam Mariusza Wlazłego. Nastawia się na ten mecz
Tauron Liga: Grupa Azoty Chemik Police wrócił z dalekiej podróży

Źródło artykułu: