[b]
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Jeśli ktoś patrzy na waszą formę i formę np. Grupy Azoty Chemika Police od początku sezonu, to chyba nie musi być zaskoczony faktem, że w poprzedniej kolejce pobiłyście mistrza kraju i to za trzy punkty.[/b]
Maria Stenzel, libero Grot Budowlanych Łódź: Myślę, że każdy z meczów, który wygrywamy, jest dowodem na to, że jesteśmy zespołem tworzonym na taką właśnie grę. Te trzy pierwsze przegrane mecze trzeba uznać za "wejście w sezon". To młody zespół i młode dziewczyny. Trzeba było przełknąć ten początek. Myślę, że w ten sposób zbudowałyśmy swój charakter.
Ale widać po was, że czujecie, że dokonałyście czegoś ważnego.
Po takiej wygranej, jak ta z Chemikiem, chciałoby się krzyczeć i skakać z radości bez końca, ale wiemy, że czeka nas jeszcze dużo spotkań, które będą na pewno ciężkie. Ta liga pokazuje, że jest nieprzewidywalna. Zespół postawiony bardzo nisko może wygrać z faworytem. Zimna krew, zimna głowa i czekanie na kolejny mecz. Tak to wygląda u nas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna wojowniczka z KSW relaksowała się w Hiszpanii. Co za zdjęcie!
Widzę, że także na boisku jest w was bardzo dużo energii. Mówię tu też o trenerze, który jest coraz bardziej ekspresyjny.
Po wygranych akcjach to jest taka radość połączona trochę z agresją.
Widzę nawet teraz ogień w oczach na samą myśl.
Tak, bo każda jest tak zawzięta, że nie chce wypuścić tego meczu. Ja czuję takie działanie. Oddziałujemy same na siebie. To wspaniałe uczucie, bo nawet jak coś nie pójdzie, to drużyna i tak dalej tętni życiem. To zupełnie inne odczucia niż w zeszłym sezonie. Każda z nas mocno żyje meczami. Chcemy udowodnić sobie (sobie, nie komuś), że gramy bardzo dobrą siatkówkę. Im lepiej gramy, tym chcemy więcej trenować i podnosić sobie poprzeczkę. Bardzo mi się to podoba. Chcę, by tak zostało do końca sezonu.
To naprawdę imponujące, że potrafiłyście się odbić po złym starcie sezonu i macie już siedem wygranych z rzędu.
Czytałam na początku komentarze. Po takiej lekturze naprawdę dużo zespołów mogłoby już spisać ten sezon na straty. A my podniosłyśmy głowę i zacisnęłyśmy zęby.
Pamiętam, że po przegranej 0:3 w Legionowie mówiła pani: "w końcu przyjdzie ten pierwszy wygrany mecz. Nie przestajemy pracować, nie przestajemy być głodne zwycięstw". Brzmiało to wtedy co najmniej dziwnie.
My byłyśmy wściekłe. Trenowałyśmy bardzo dobrze i chciałyśmy to przełożyć. Popełniałyśmy bardzo dużo błędów i to było frustrujące. Ale nie usprawiedliwiam tamtych porażek. Myślę, że to była kwestia "dotarcia się" na boisku.
A teraz, gdy patrzę na wasz zespół, nie wiedziałbym, komu wręczać MVP. Ostatnio otrzymuje je Veronica Jones-Perry, ale gdyby dostała ją pani lub Julia Nowicka czy którakolwiek inna zawodniczka, to nie można byłoby czuć, że to jest zły wybór. I paradoksalnie brak liderki to chyba najlepsze, co mogło się wam przytrafić, czyż nie?
To dobrze, że jest takie wrażenie, choć uważam, że Roni jest niezawodna przy piłkach, które ma kończyć. Jest bombardierem, a my dołączamy się do niej. Chcemy jej pomóc, jak tylko się da. Cieszę się, że tak gra i dostaje MVP. Dla mnie ta nagroda nie ma znaczenia, gdy wygrywamy. Jesteśmy takim zespołem, gdzie dziewczynom nie zależy na statystykach czy nagrodach, jeśli wygrywamy mecze.
To co? Skoro jesteście w takiej formie, czas mówić o ataku na medal w tym sezonie TAURON Ligi?
Oczywiście! Nawet gdy przegrywałyśmy, nie przyszło nam przez głowy, że tak nie będzie. Nawiązuję do tego, bo to faktycznie był trudny okres. Wiele zespołów nie potrafiłoby się od tego odciąć. A my to zrobiłyśmy. Dla nas celem był, jest i będzie medal. Nawet jeśli nasza gra w pewnym momencie nie byłaby "mistrzowska".
Czytaj też: Grot Budowlani Łódź na fali. Ugiął się nawet mistrz Polski. "Wybloków nie zapisują, a mamy ich mnóstwo!"