Siatkówka. Historyczny sparing wewnętrzny reprezentacji Polski. Górą ekipa Kubiaka

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu od lewej: Artur Szalpuk
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu od lewej: Artur Szalpuk

Takiego wydarzenia jeszcze nie było. Zamiast planowego meczu towarzyskiego z Estonią, Polacy rozegrali wewnętrzny sparing, który był transmitowany w telewizji. Lepszy okazał się zespół, którego kapitanem był Michał Kubiak (2:1).

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy w kwietniu podjęto decyzję, że reprezentacja Polski, mimo pandemii koronawirusa, spotka się na zgrupowaniu, rozpoczęła się dyskusja o potencjalnych rywalach w meczach towarzyskich, żeby Biało-Czerwoni mogli się sprawdzić. Kibice marzyli o wewnętrznych sparingach. Siatkarze wówczas wzbraniali się przed tym, tłumacząc, że są drużyną i nie chcą być dla siebie rywalami.

Początkowo 26 i 27 lipca reprezentacja Polski miała rywalizować z Estonią. Niecałe 48 godzin przed dwumeczem przeciwnicy oznajmili, że nie przylecą do Polski. Powodem była zwiększająca się liczba zachorowań na koronawirusa. Wszystko już było ustalone, niemal dopięte na ostatni guzik.

Zespół oraz Polski Związek Piłki Siatkowej nie mieli za dużo czasu na podjęcie decyzji. Zgodzili się w końcu na rozegranie meczów pomiędzy sobą. Przystała na to telewizja. Kibice byli zachwyceni, choć potyczki nie mogli śledzić z wysokości trybun.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Nowakowski po dziwnym meczu. "Kartony zamiast kibiców na trybunach"

Jak to wyglądało? Sport Arena w Łodzi: po jednej stronie "biali", po drugiej "czerwoni", kartonikowi kibice, a wśród nich m.in. Paweł Fajdek. Do tego Vital Heynen za bandami, czasami przechadzający się po hali, zagadujący zawodników z jednego i drugiego kwadratu.

Podeszli jednak do tego pozytywnie nastawieni. Pierwszego dnia wystąpiły ekipy, których kapitanami byli Michał Kubiak oraz Fabian Drzyzga. W poniedziałek Biało-Czerwoni mają wystąpić w jeszcze innych składach.

Początek spotkania był niezwykle wyrównany, zawodnicy ambitnie podeszli do wyzwania. Choć w hali panowała cisza, słychać było głównie mobilizującego swoją ekipę Damiana Wojtaszka. Były błędy, były dłuższe wymiany i efektowne ataki.

Nudziło to jednak Vitala Heynena, który spacerował po hali, zupełnie nie mogąc się odnaleźć w nowej sytuacji. Zespoły prowadzili bowiem jego asystenci. Michał Gogol odpowiadał za Team Fabian (tak roboczo zostały nazwane drużyny - przyp. red.), natomiast Sebastian Pawlik za Team Michał.

Pierwsza partia padła łupem ekipy Drzyzgi. W końcówce Bartosz Kurek i Bartosz Bednorz byli bardzo skuteczni. Po zmianie stron sytuacja się zmieniła, zespół ten zaczął popełniać więcej błędów. Michał Kubiak i spółka zbudowali sobie od razu wysoką przewagę i dociągnęli ją do końca. Stan meczu został wyrównany.

Trzeci set był tym ostatnim. Ustalono bowiem wcześniej, że niedzielne i poniedziałkowe spotkania będą liczyć trzy partie. Nie mniej, nie więcej. W decydującej odsłonie Kurek mobilizował swoją ekipę. Faktycznie było najwięcej walki, najwięcej efektownych gwoździ, ale triumfowała drużyna pod wodzą Kubiaka.

A po wszystkim zawodnicy podziękowali kibicom, z przyzwyczajenia, bo przecież zawsze to robią.

Co ciekawe w niedzielnym spotkaniu nie wystąpili Aleksander Śliwka ani Wilfredo Leon, co oznacza, że prawdopodobnie swoją szansę otrzymają w poniedziałek.

Team Michał - Team Fabian 2:1 (22:25, 25:20, 25:22)

Team Michał: Łomacz, Konarski, P. Nowakowski, Fornal, Kubiak, Kłos, Zatorski (libero) oraz Muzaj, Komenda, Kwolek

Team Fabian: Kurek, Szalpuk, Drzyzga, Bednorz, Huber, J. Nowakowski, Wojtaszek (libero)

Czytaj też: 
Koronawirus. Siatkówka. PZPS opublikował wyniki testów reprezentacji Polski kobiet
Siatkówka. Takich meczów jeszcze nie było! Polska zmierzy się z... podwójnymi mistrzami świata

Źródło artykułu: