Laurent Tillie: Anulowanie rozgrywek klubowych, dla uratowania igrzysk, to mniejsze zło

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Laurent Tillie
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Laurent Tillie

- Odwołanie rozgrywek klubowych lub uznanie wyników z momentu przerwania gier, dla uratowania igrzysk, jest mniejszym złem - to byłoby najlepsze rozwiązanie - mówi Laurent Tillie, selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Francji.

19 marca Earvin Ngapeth za pośrednictwem Instagrama poinformował o swoim zarażeniu koronawirusem. Francuz jest hospitalizowany w Kazaniu, ale czuje się dobrze i niebawem ma opuścić szpital, o czym pisaliśmy TUTAJ.

Sytuację skomentował w wywiadzie dla "Le Figaro" selekcjoner francuskich siatkarzy: - Nie miałem z nim bezpośredniego kontaktu. Wiem, że w dniach 8-12 marca był we Francji na urlopie i prawdopodobnie wtedy się zaraził. Earvin uspokaja co do swojego stanu zdrowia, więc wydaje się on być w porządku. Ta sytuacja pokazuje, że rozprzestrzenianiem się wirusa muszą martwić się wszyscy. Wśród zarażonych są już też piłkarze i koszykarze - mówi Laurent Tillie.

W niektórych kręgach siatkarskiego środowiska szkoleniowiec Trójkolorowych pieszczotliwie określany jest jako "Papa Tillie". Zapytany o sytuację innych swoich graczy, wyjaśnia: - Nigdy nie byłem typerem trenera - nadopiekuńczego ojca. Zawodników śledzę zdalnie, bardziej przez oglądanie ich meczów, nagrań wideo i statystyk, niż przez kontakt telefoniczny, panuje całkowity spokój. Wszyscy jesteśmy przytłoczeni tym co się dzieje i rozwojem sytuacji. Zaczęło się od graczy z Włoch, potem Polski, Francji, a teraz już wszędzie. Wszyscy pozostają w swoich domach, dbając o siebie i swoich bliskich. Aspekt sportu jest dziś na dalekim tle - wyjaśnia Francuz.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Co z igrzyskami w Tokio? "Niektórzy cały czas żyją nadzieją, że odbędą się w terminie"

- Osobiście nic mi nie jest. Jestem w domu w Cagnes-sur-Mer. Miałem szczęście, bo wybrałem się do USA zobaczyć finał uniwersyteckiej ligi koszykówki, w którym miał grać mój najmłodszy syn Killian. Mecz odwołano, ale zdążyłem na samolot powrotny, tuż przed odwołaniem wszystkich lotów do Europy. Wróciłem w samą porę, bo sytuacja zmieniała się bardzo szybko. Gdy wyjeżdżałem do Stanów Zjednoczonych, nie mogę powiedzieć, że wszystko było w porządku, ale sytuacja wydawała się być pod kontrolą, kiedy wróciłem - zastałem obraz jak w stanie wojny - tłumaczy 56-latek.

Przez epidemię koronawirusa niemal wszystkie siatkarskie rozgrywki zostały zawieszone. W niektórych krajach zostały one całkowicie anulowane, a gdzieniegdzie liczy się, że uda się je dokończyć w późniejszym terminie, co może korelować z przygotowaniami do igrzysk olimpijskich w Tokio, zaplanowanych pierwotnie w dniach 24 lipca - 9 sierpnia.

- Nie mam pojęcia co teraz. Na pewno chcę, aby się odbyły. W najgorszym razie - w listopadzie lub grudniu. Jestem jednak tylko trenerem, który nie ma ani wpływu na sytuację, ani wiedzy o tym, jak może rozwinąć się epidemia. Czekam, aż powie nam się co mamy robić - wyjaśnia.

- W kontekście reprezentacji Francji planuję start zgrupowania na 28 maja. To dałoby nam około 7-8 tygodni przygotowań, co wydaje mi się wystarczające. Nawet, jeśli do tego czasu rozgrywki ligowe nie zostaną wznowione, a gracze będą trenować tylko indywidualnie - kontynuuje.

- Na wszelki wypadek jestem już w kontakcie z selekcjonerami Włoch, Polski i Rosji - drużyn, które również zakwalifikowały się do igrzysk - aby wspólnie znaleźć terminy rozegrania meczów towarzyskich. Wszystko jednak zależy oczywiście od rozwoju sytuacji i możliwości, bądź nie, rozegrania takich spotkań. Moim zdaniem, ze sportowego punktu widzenia, jeśli igrzyska mają odbyć się w pierwotnym terminie, to czas podjęcia o tym decyzji upływa na przełomie maja i czerwca - uważa Tillie.

Ze względu na sytuację, FIVB zdecydowała aktualnie o przeniesieniu siatkarskiej Ligi Narodów na termin po igrzyskach olimpijskich, a różna sytuacja w rozgrywkach krajowych i zróżnicowane możliwości treningu siatkarzy dodatkowo komplikują pracę trenerów drużyn narodowych.

- Selekcja staje się bardziej skomplikowana. Koniec sezonu jest zwykle punktem odniesienia i daje możliwość oceny stanu formy poszczególnych graczy. Liga Narodów pozwoliłaby odpowiednio skalibrować zawodników pod kątem docelowej imprezy. Przełożenie Ligi Narodów sprawi, że powołania zostaną ograniczone i sięgniemy po graczy, których znamy najlepiej - wyjaśnia trener, który po igrzyskach ma zakończyć pracę z francuską kadrą i obejmie japoński Panasonic Panthers, w którym gra Michał Kubiak, więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

Start olimpijskich przygotowań na przełomie maja i czerwca może oznaczać, że rozgrywki klubowe nie będą mogły zostać dokończone. - Uważam, że odwołanie rozgrywek lub uznanie wyników z momentu przerwania gier, dla uratowania igrzysk, jest mniejszym złem - to byłoby najlepsze rozwiązanie - kończy selekcjoner Trójkolorowych.

Komentarze (0)