W sobotni wieczór, po kilkumiesięcznej przerwie, plusligowa rywalizacja ponownie zawitała do hali Immobile Łuczniczka. Kibice znad Brdy z pewnością odetchnęli z ulgą, bowiem po zakończeniu minionego sezonu, przyszłość zespołu stanęła pod znakiem zapytania. Ostatecznie drużyna przystąpiła do rozgrywek pod wodzą nowego właściciela - Stowarzyszenia Bydgoska Siatkówka. Stanowisko prezesa przypadło w udziale Wojciechowi Jurkiewiczowi, który zapowiedział odbudowę wielkiej siatkówki w grodzie Kazimierza Wielkiego.
Gospodarze rozpoczęli doskonale, zagrywki Tomasza Kalembki i ataki Tonceka Sterna zapewniły miejscowym kilkupunktową przewagę już na starcie (4:0). Jastrzębianie, którzy byli zdecydowanym faworytem tego starcia, przez dłuższy czas nie potrafili odpowiedzieć. Podopieczni Roberto Santilliego popełniali kolejne błędy, nie mieli również sposobu na powstrzymanie doskonale dysponowanych skrzydłowych Visły.
Rozgrywający gości, Lukas Kampa, zmuszony był zaprezentować pełen wachlarz zagrań, aby w końcu coś drgnęło. Pomogły wystawy do szóstej strefy i granie krótkiej piłki ze środkowymi, które były nie tylko efektowne, ale również efektywne. To pozwoliło gościom przejąć inicjatywę i w połowie seta doprowadzić do remisu (16:16). W końcówce pomarańczowo-czarni nie bez problemów przypieczętowali swój triumf. Niezbędne okazało się jednak wejście na parkiet Juliena Lyneela.
ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"
Drugą odsłonę siatkarze Jastrzębskiego Węgla rozpoczęli zdecydowanie lepiej niż poprzednią. Od początku doskonale w ofensywie spisywali się Dawid Konarski i Jylien Lyneel, miejscowi z kolei popełniali błędy, powiększając w ten sposób dystans do rywali. Skuteczności brakowało Toncekowi Sternowi, choć trzeba przyznać, że wystawy Radosława Gila momentami były bardzo nieprecyzyjne. Dużo lepiej prezentował się Piotr Lipiński, który szybko zmienił mniej doświadczonego kolegę (7:11).
Szybkie piłki w wykonaniu rozgrywającego Visły mocno utrudniły czytanie gry jastrzębianom. Jego pojawienie się na parkiecie nieco ostudziło zapędy gości, choć w dalszym ciągu to drużyna z Górnego Śląska kontrolowała wynik. W końcówce drugiej partii z dobrej strony pokazał się Jurij Gladyr, jego as serwisowy praktycznie odebrał bydgoszczanom nadzieję na odwrócenie losów partii.
PlusLiga. Emocjonujące starcie w Lubinie. Aluron Virtu CMC Zawiercie z pierwszą wygraną w sezonie
PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn lepszy od Cerradu Enei Czarnych Radom. Niesamowity Jan Hadrava
W trzeciej odsłonie tylko przez chwilę bydgoszczanie pozostawali w kontakcie z rywalami. Problemy z kończeniem ataków miał Paweł Gryc, w tej sytuacji miejscowym trudno było myśleć o wypracowaniu przewagi. Tym bardziej, że po przeciwnej stronie siatki dobrze radził sobie niezbyt widoczny przez większość meczu Tomasz Fornal (9:13).
Bydgoszczanie nieco przebudzili się w drugiej części seta, tuż po przerwie na żądanie Przemysława Michalczyka. Skuteczne akcje w wykonaniu Gonzalo Quirogi i punkty Tonceka Sterna, pozwoliły nieco zniwelować dystans. Niestety dla sympatyków zespołu znad Brdy, na krótko. Po tym jak rozkręcił się Julien Lyneel, jastrzębianie ponownie odjechali na pięć punktów (18:13). W końcówce przyjezdni tylko kontrolowali sytuację, nie pozostawiając gospodarzom złudzeń co do końcowego rozstrzygnięcia.
BKS Visła Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel 0:3 (22:25, 17:25, 20:25)
Visła: Gałązka, Stern, Kalembka, Gryc, Quiroga, Gil, Szymura (libero) oraz Urbanowicz, Lipiński, Bonisławski, Woch, Peszko;
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Konarski, Depowski, Gladyr, Szalacha, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Lyneel, Hain, Rusek (libero), Bucki.
MVP: Julien Lyneel (Jastrzębski Węgiel)