Pierwszy mecz ćwierćfinałowy Pucharu CEV nie dla MOYA Radomki

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Choć MOYA Radomka świetnie rozpoczęła pierwszy mecz ćwierćfinałowy Pucharu CEV, wygrywając w pierwszym secie z Vasas Obuda Budapeszt, to w trzech kolejnych górą była drużyna z Węgier. Do rewanżu dojdzie za niespełna dwa tygodnie w Radomiu.

Do pierwszego meczu ćwierćfinałowego Pucharu CEV kobiet MOYA Radomka Radom przystąpiła z Kamilą Witkowską na ławce rezerwowych. Trener, Jakub Głuszak, zdecydował się na wstawienie Kornelii Garity (dawniej Moskwy) w miejsce kapitan w wyjściowej szóstce.

Okazało się to dobrym posunięciem, ponieważ po asie serwisowym środkowej jej drużyna prowadziła 4:2. Vasas Obuda Budapeszt szybko odrobił jednak straty, a po chwili uzyskał nieznaczną przewagę. Przy stanie 9:8 w polu serwisowym po stronie przyjezdnych pojawiła się Victoria Mayer, popisując się punktowymi zagrywkami i na tyle utrudniając przyjęcie przeciwniczkom, że jej zespół odskoczył na cztery "oczka".

W kolejnych fragmentach premierowej odsłony Węgierki nie odpuszczały. Kluczowe dla rezultatu tej części okazały się zagrania Kristiine Miilen, po których Radomka wygrywała m.in. 20:17. W końcówce postawiła kropkę nad "i", a ostatni atak wykonała najskuteczniejsza w jej szeregach Monika Gałkowska.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

W drugim secie bardzo niewygodne dla radomianek były dwa ustawienia - z Fatoumattą Sillah oraz Taylor Denise Bannister w polu serwisowym. Miejscowe wypracowały odpowiednio trzy- i sześciopunktowe prowadzenie (7:4 i 11:5), dzięki czemu mogły potem kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń.

Co prawda Głuszak starał się odwrócić losy tej partii, wprowadzając na parkiet m.in. Dagmarę Dąbrowską i Witkowską, i jego podopieczne zniwelowały nieco dystans, lecz lepiej spisujące się przede wszystkim w bloku gospodynie (pięć "oczek" zdobytych w tym elemencie) nie miały problemów z utrzymaniem zaliczki.

Trzecia odsłona była bardzo podobna do wcześniejszej. Ekipa z Budapesztu złapała odpowiedni rytm już na samym początku i nie spuszczała z tonu ani na moment. Dowodzona przez skuteczną Bannister oraz wszechstronną Sillah systematycznie powiększała przewagę. Osamotniona Gałkowska robiła wszystko, co w jej mocy, ale nie była w stanie przeciwstawić się rywalkom.

Otwarcie czwartego seta należało do Radomki. Po asie serwisowym Witkowskiej było 2:5. Przez kilka minut utrzymywało się prowadzenie gości. W środkowej fazie tej partii Ayshan Abdulazimova do spółki z Sillah odrobiły straty oraz pozwoliły miejscowym zbudować czteropunktową przewagę (14:10).

Przyjezdne stać było na jeszcze jeden zryw, po którym miały już tylko jedno "oczko" do odrobienia. Papp i Sillah wykonały jednak decydujące akcje i ze zwycięstwa w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu CEV mogły cieszyć się Węgierki.

Vasas Obuda Budapeszt - MOYA Radomka Radom 3:1 (19:25, 25:20, 25:19, 25:21)

Vasas: Leite, Bannister, Torok, Papp, Abdulazimova, Sillah, Szalai (libero) oraz Fekete, Toth, Glemboczki, Eross, Juhar (libero).

Radomka: Gałkowska, Miilen, Piotrowska, Mayer, Milos, Garita, Śliwa (libero) oraz Witkowska, Dąbrowska, Maciejewicz (libero).

Rewanż: 18 lutego w Radomiu.

Komentarze (0)