Liga Narodów. Włochy - Polska. Cóż to był za tie-break! Biało-Czerwoni z kolejnym zwycięstwem

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Awans Polaków do Final Six Ligi Narodów wciąż całkiem realny! W 3. meczu turnieju w Mediolanie Biało-Czerwoni rozegrali trzecią pięciosetówkę i po raz trzeci, po "zawałowym" tie-breaku, wygrali. Polska - Włochy 3:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Ten mecz z dużym prawdopodobieństwem ustalił, jakie drużyny wystąpią w turnieju finałowym drugiej edycji Ligi Narodów, bo to właśnie z Włochami Biało-Czerwoni walczą o ostatnie miejsce premiowane awansem. Włosi przed tym spotkaniem mieli lepszy od nas bilans 8-3, ale też perspektywę dwóch meczów z bardzo trudnymi rywalami, Francją i Brazylią, w ostatnim tygodniu fazy grupowej. Polacy mieli 7 wygranych i 4 porażki, jednak za tydzień w Lipsku zmierzą się z przeciwnikami z niższej jak na warunki VNL półki - Japonią, Portugalią i Niemcami. Mordercza, ale co najważniejsze wygrana potyczka z gospodarzami turnieju w Mediolanie sprawia, że jeśli wygrają wszystkie trzy spotkania, pojadą na Final Six do Chicago.

Ostatni mecz z reprezentacją Italii, na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, Polacy przegrali co prawda 2:3, ale to oni schodzili z boiska z uśmiechami na twarzy, bo pierwszy set wygrany do 14 zapewnił im awans do półfinału. Z tych, którzy wystąpili w niedzielę, niewielu uczestniczyło w tamtym pamiętnym starciu. W pierwszej szóstce polskiego zespołu byli to Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski i Aleksander Śliwka, z kolei we włoskiej ekipie jedynie Simone Giannelli.

Dla selekcjonera "Azzurrich" Gianlorenzo Blenginiego Liga Narodów to chyba jeszcze większy poligon doświadczalny, niż dla Vitala Heynena. A że włoski trener nie ma tak szerokiego zaplecza, jak nasz szkoleniowiec - od kilku lat szkolenie siatkarzy międzynarodowej klasy idzie Włochom dość słabo - to Polacy wydawali się faworytami spotkania. Tacy zawodnicy jak Roberto Russo, Giulio Pinali, Daniele Lavia nie mogły zrobić wrażenia na równie młodych, ale bardziej doświadczonych i ogranych Polakach.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen śpiewał hymn Polski razem z kibicami. "Polacy są bardzo bystrzy! Publiczność w spodku była MVP meczu"

Czytaj także:
- Giba mówi o reprezentacji Polski. "Jednego nazwiska nie boję się wymienić"
- Liga Narodów: Francuzi rozbili Irańczyków na ich terenie

Drugi garnitur włoskich siatkarzy pokazał jednak, że potrafi nieźle grać w siatkówkę. Od początku do końca postawił Polakom bardzo trudne warunki i nie odpuszczał nawet w beznadziejnych sytuacjach. Potrzeba było trzech godzin walki i chyba najdłuższego tie-breaka w tej edycji VNL, by mistrzowie świata w końcu złamali przeciwników.

W pierwszym secie od początku nasi zawodnicy mieli ten sam problem, który uwidocznił się w poprzednich dwóch meczach w Mediolanie - słabą skuteczność w ataku. Włosi dobrze grali w obronie i w bloku, a rozgrywający Gianelli wyprowadzał w pole naszych blokujących. Gdy wypchnął piłkę po rękach Kochanowskiego, Heynen nie chciał pogodzić się z decyzją sędziów i zobaczył żółtą kartkę. I w tym momencie mogliśmy być już pewni, że mecz polskich siatkarzy się rozpoczął.

Niestety Belg pieklił się w pierwszym secie często, bo jego zawodnicy nie grali tak, jak to sobie wyobrażał. Bartosz Bednorz dwa razy huknął w aut (13:8), potem zablokowany został Śliwka (16:12). Po drugiej przerwie technicznej Polacy zaczęli gonić - przebudził się nieskuteczny wcześniej Maciej Muzaj, kilka razy na środku pokazał się Karol Kłos i udało się zbliżyć na jeden punkt. Jednak Włosi do końca tej partii skutecznie bronili minimalnej przewagi i wygrali 25:23, w czym największa zasługa mądrze grającego Gianellego.

W drugim secie długo nie dochodziło do przełamania. Tuż przed drugą przerwą techniczną Polacy zatrzymali potrójnym blokiem Lavię, a zaraz po niej  Śliwka w pojedynkę zastopował Pinalego i nasz zespół zdołał w końcu odskoczyć (17:14). Cóż jednak z tego, skoro zaraz potem Śliwka nie skończył pięciu kolejnych ataków, mylili się też Muzaj oraz Kochanowski, a Włosi zdobyli siedem punktów z rzędu (17:21).

Fatalną serię całego zespołu oraz swoją własną przerwał Śliwka i to również on na powrót napędził Biało-Czerwonych do walki. Tak męczył rywali szybującymi serwisami, że ci, tak jak chwilę wcześniej Polacy, nie byli w stanie zdobyć punktu w  kolejnych akcjach i oddali naszej drużynie prowadzenie (24:21). Pierwszego setbola jeszcze obronili, przy drugim Muzaj uderzył ponad włoskim blokiem i w setach było 1:1.

Na początku trzeciej odsłony Lavia i Gianelli zagrali po asie serwisowym, do tego atak Bednorza ze środka drugiej linii został zablokowany i gospodarze turnieju w Mediolanie prowadzili 9:5. Tym razem nie było już takich zwrotów akcji, jak w poprzednim secie, odrabianie strat szło Polakom mozolnie. Po szczęśliwej zagrywce Kochanowskiego przegrywali już tylko 18:19, a w kolejnych dwóch akcjach Lavia i Pinali odbili się od naszego bloku i drużyna Heynena objęła prowadzenie 20:19.

W zaciętej końcówce to Włosi pokazali jednak więcej zdecydowania. Wykorzystali już pierwszego setbola - atak Łukasza Kaczmarka został podbity, a Gianelli po raz kolejny oszukał naszych siatkarzy na siatce. "Azzurri" wygrali 25:23 i wyszli na prowadzenie 2:1.

Kolejną partię to Biało-Czerwoni zdobyli zdecydowanie lepiej od rywali. Po serii dobrych zagrań w bloku i kontrataku, a także po długim, ostatecznie wygranym przez Heynena challenge'u, prowadzili 7:2. Cóż jednak z tego, skoro zaraz potem przydarzył się im kolejny długi przestój w grze i Włosi błyskawicznie wyrównali na 9:9. Na szczęście udało się raz jeszcze zbudować kilkupunktowy dystans, a pomogły w tym podwójna zmiana Kaczmarka i Marcina Komendy oraz trudne serwisy wprowadzonego wcześniej za Bednorza Bartosza Kwolka.

Tym razem Polacy lepiej pilnowali wypracowanej z trudem przewagi (17:13) i choć Włosi wychodzili ze skóry, żeby zakończyć mecz w czterech setach, nasza drużyna doprowadziła do tie-breaka. W kluczowej akcji, gdy rywale niebezpiecznie się zbliżali, Kłos dość szczęśliwie zablokował na środku Russo (23:20). Potem swoje zrobił najlepiej punktujący w polskim zespole Muzaj i w trzecim meczu mistrzów świata w Mediolanie mieliśmy trzeciego tie-breaka.

Spełniło się zatem życzenie Vitala Heynena, który po wygranej 3:2 z Argentyną powiedział, że życzyłby sobie jeszcze dwóch pięciosetowych spotkań swojej drużyny. Jednak takiego tie-breaka, jakiego rozegrali w Mediolanie Polacy i Włosi, chyba nawet on się nie spodziewał. 

W ostatniej partii całego turnieju obie drużyny były już bardzo zmęczone, ale żadna nie ustępowała nawet na krok. Po naszej stronie świetną grę kontynuował Muzaj, we włoskich szeregach punktował Oleg Antonow.

Wydawało się, że serią punktów tuż przed i zaraz po zmianie stron Biało-Czerwoni rozstrzygnęli losy meczu. Najpierw Kochanowski popisał się blokiem na środku, potem Antonow dwa razy się pomylił i przy wyniku 10:6 trener Blengini poprosił o przerwę. Zaraz po niej Polacy dołożyli jeszcze jeden skuteczny blok i byli już bardzo blisko zwycięstwa.

W tym momencie mecz znowu "zafalował". Włosi złapali drugi oddech i doprowadzili do wyrównania. Z 11:6 zrobiło się 14:14, a chwilę później to my musieliśmy bronić meczboli. Obroniliśmy ich siedem, a potem znów to my mieliśmy swoje szanse. W końcu Włosi pomylili się w przyjęciu, Kochanowski zgarnął przechodzącą piłkę, wygraliśmy... 25:23 i cały mecz 3:2!

Po czterech tygodniach rozgrywek Ligi Narodów Polacy zajmują 6. miejsce w tabeli. Żeby awansować muszą zająć co najmniej piąte, bo pewna udziału w Final Six drużyna USA jest dopiero dziewiąta i raczej do szóstki nie wskoczy. Do Włochów, którzy są tuż przed nami, tracimy cztery punkty, jednak mamy tyle samo zwycięstw. A to oznacza, że jeśli za tydzień wygramy w Lipsku wszystkie mecze a "Azzurri" przegrają choćby jedno, to my pojedziemy na turniej finałowy.

Liga Narodów 2019, Mediolan:

Włochy - Polska 2:3 (25:23, 22:25, 25:23, 21:25, 23:25)

Włochy: Simone Gianelli, Giulio Pinali, Oleg Antonov, Daniele Lavia, Roberto Russo, Matteo Piano, Nicola Pesaresi (libero) oraz Alberto Polo, Oreste Cavuto, Fabio Balaso (libero), Luca Spirito.

Polska: Grzegorz Łomacz, Maciej Muzaj, Bartosz Bednorz, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Damian Wojtaszek (libero) oraz Marcin Komenda, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Kwolek, Artur Szalpuk.

Źródło artykułu: