Liga Narodów. Brazylia - Polska: pretendent pokonał mistrza. Pierwsza porażka Biało-Czerwonych

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
zdjęcie autora artykułu

W siatkarskim starciu wagi ciężkiej tak jak w boksie pretendent pokonał panującego mistrza. Polacy, jak Anthony Joshua, pokazali, że potrafią wyprowadzić cios, ale potem sami przyjęli ich po prostu zbyt wiele. W "Spodku" przegrali z Brazylią 1:3.

W tym artykule dowiesz się o:

- To nie będzie rewanż za finał mistrzostw świata, bo u nas brakuje chociażby Bruno, a w polskiej drużynie Bartosza Kurka - mówił przed ostatnim spotkaniem katowickiego turnieju Ligi Narodów Marcelo Fronckowiak, dobry kolega Vitala Heynena, pełniący obowiązki pierwszego selekcjonera kadry Brazylii na czas zawieszenia Renana Dal Zotto. - To będzie święto siatkówki - dodał.

Spotkanie w "Spodku" rewanżem za turyński mecz o złoto być nie mógł nie tylko dlatego, że obie drużyny wystąpiły w zmienionych składach (w pierwszej szóstce Polaków było czterech graczy, którzy rozpoczynali tamte starcie, w zespole Brazylii trzech), ale też ze względu na zupełną inny moment sezonu i inną rangę starcia. Jeden i drugi zespół do najważniejszych meczów sezonu ma jeszcze dużo czasu, jeden i drugi eksperymentuje, próbuje nowych rozwiązań i nie boi się ewentualnych porażek.

Zobacz także: - Prezes PZPS o kontrowersyjnych słowach Michała Kubiaka. "Zostało wszczęte dochodzenie"

To było raczej spotkanie starych kumpli, takich, co to czasem się pokłócą, czasem przez kilka dni nie będą się do siebie odzywać, ale na koniec zawsze podadzą sobie ręce i chętnie znowu ze sobą zagrają. Bo wiedzą, że będzie ciekawie i że będzie można się wykazać. A jeśli do tego mecz grają w Katowicach, gdzie bili się o złoto MŚ 2014, w magicznym "Spodku" i przy pełnych trybunach, to tym bardziej rwą się na parkiet.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS o kontrowersyjnych słowach Michała Kubiaka. "Zostało wszczęte dochodzenie"

To po prostu entourage, o którym marzy każdy zawodnik na świecie. I taki, w którym zagrać słabo po prostu nie wypada. Polacy i Brazylijczycy wzięli to sobie do serca, bo choć to dla nich jedno z pierwszych spotkań sezonu reprezentacyjnego, zagrali całkiem dobry mecz.

Co prawda Fronckowiak mówił, że w kadrze Brazylii nie ma kilku ważnych graczy, ale tak naprawdę jedynym nieobecnym był wspomniany Bruno, doszły za to dwie nowe gwiazdy - naturalizowany Kubańczyk Joandry Leal i Ricardo Lucarelli, który w Turynie nie mógł zagrać z powodu kontuzji.

Zobacz także: - Vital Heynen po zwycięstwie nad USA. "MVP spotkania? Zdecydowanie kibice!"

W polskiej drużynie jest już tradycją, że każdy mecz Ligi Narodów to nowa wyjściowa szóstka i tym razem trener Heynen również nie zaskoczył. Tym razem po raz pierwszy w Katowicach od początku zagrał chociażby Bartosz Kwolek. 21-letni przyjmujący ONICO Warszawa zaczął rewelacyjnie. Raz po raz przedzierał się przez brazylijski blok, zdobył dla polskiego zespołu kilka bardzo ważnych punktów i to w dużym stopniu dzięki niemu Polakom udało się odrobić kilku punktową stratę.

Nasz zespół pierwszy raz wyszedł na prowadzenie, gdy piłka po serwisie Artura Szalpuka milimetrem swojej powierzchni zetknęła się z linią końcową. Kolejne dobre akcje Biało-Czerwonych pozwoliły im trochę odskoczyć (17:14), a ostatnie akcje należały do bezbłędnie punktującego w ataku Szalpuka. Udręczony sezonem ligowym siatkarz PGE Skry Bełchatów zaczyna chyba odzyskiwać wigor, którym imponował w ubiegłym roku w reprezentacji.

Potężny atak Kwolka dał naszej drużynie pierwszego setbola, pierwszego Brazylijczycy jeszcze odrobili, ale przy drugim zastępujący Bruno rozgrywający Fernando Kreling zaserwował daleko w aut i Polacy wygrali 25:22.

Do drugiej partii zawodnicy Heynena przystąpili chyba trochę za bardzo zadowoleni z siebie po bardzo dobrym pierwszym secie i szybko zostali za to ukarani. Fernando długo męczył ich trudnymi zagrywkami, Bartłomiej Bołądź nie mógł skończyć ataku, a po drugiej stronie siatki Leal, Wallace i Isac Santos wyprowadzali ciosy rodem z zakończonej kilkanaście godzin wcześniej walce Anthony Joshua -  Andy Ruiz junior.

Do pierwszej przerwy technicznej Biało-Czerwoni zdobyli tylko dwa punkty. Potem przegrywali 6:13, 11:18 i choć byli jeszcze w stanie pokazać kilka ładnych zagrań, tak dużej straty nie byli w stanie odrobić. Zwłaszcza że atakujący Bołądź, a więc gracz, który w teorii powinien zdobywać dużo punktów, drugiego seta, tak jak i pierwszego, skończył z jednym skutecznym atakiem. Ostatecznie przegraliśmy bardzo wysoko, bo aż 15:25.

Jeżeli ktoś myślał, że Heynen jest już przewidywalny, bo przecież wielu zmian w składzie w meczach Ligi Narodów spodziewa się już każdy, to Belg znowu pokazał, że jeszcze długo nikt go nie rozgryzie. Tym razem po nieudanych dwóch pierwszych setach Bołądzia zamiast sięgnąć po Dawida Konarskiego (wpisanego zresztą do meczowego protokołu jako... libero) posłał na atak nominalnego przyjmującego Aleksandra Śliwkę. Do tego najlepszego w polskiej drużynie Szalpuka wymienił na kapitana Michała Kubiaka.

Eksperyment z leworęcznym Śliwką na nowej pozycji trwał krótko, bo zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle też nie imponował skutecznością. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną trzeciej partii na plac gry wrócił Bołądź, ale zaczął od błędu, po którym "Canarinhos" objęli prowadzenie 15:12. Gdy Brazylia gra dobrze, wydarcie jej takiej przewagi jest praktycznie niemożliwe. A Brazylia grała dobrze.

Na końcówkę seta na atak wrócił Śliwka, ale nie zdążył wiele zwojować. W ostatniej akcji Łomacz źle wystawił mu piłkę, sędzia odgwizdał błąd podwójnego odbicia i nasi goście wygrali 25:21.

Czwartą odsłonę Polacy znów zaczęli ze Śliwką na ataku, ten spisywał się całkiem nieźle, ale nie na tyle dobrze, żeby nasza drużyna nie musiała gonić wyniku. W brazylijskiej drużynie bardzo dobrze grali Leal i Lucarelli.

Imponował zwłaszcza ten pierwszy, który wbijał piłki w boisku ponad polskim blokiem, a do tego mocnymi serwisami męczył Kwolka. Jego seria zagrywek sprawiła, że Brazylia z wyniku 11:9 uciekła na 15:9 i wtedy było już bardzo prawdopodobne, że mecz zakończy się w czterech setach.

Tak też się stało, bo nawet gdy Polacy odrobili jeden czy dwa punkty, zaraz znów je tracili. W końcówce zeszło z nich powietrze, Brazylijczycy dalej robili swoje i po ładnym ataku Lucasa ze środka wygrali 25:17, a całe spotkanie 3:1.

Turniej w Katowicach nasza drużyna zakończyła porażką, której chyba można było się spodziewać. Wcześniej pokonali Australię 3:1 i Stany Zjednoczone 3:2.

Kolejne mecze Ligi Narodów 2019 Polacy rozegrają w chińskim Ningbo. W dniach 7-9 czerwca zmierzą się z Francją, Bułgarią i z gospodarzami turnieju.

Liga Narodów 2019, Katowice:

Brazylia - Polska 3:1 (22:25, 25:15, 25:21, 25:17)

Brazylia: Fernando Kreling, Wallace da Souza, Joandry Leal, Ricardo Lucarelli, Lucas Saatkamp, Isac Santos, Maique Reis (libero) oraz Thiago Veloso, Alan Souza, Flavio Gualberto, Thales Hoss (libero).

Polska: Grzegorz Łomacz, Bartłomiej Bołądź, Artur Szalpuk, Bartosz Kwolek, Jakub Kochanowski, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Fabian Drzyzga, Tomasz Fornal, Mateusz Bieniek, Aleksander Śliwka, Michał Kubiak, Tomasz Fornal.

Źródło artykułu: