Aluron Virtu Warta z historycznym sukcesem. "Przejechaliśmy się po drużynie z Radomia"

Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Aluron Virtu Warta Zawiercie osiągnęła historyczny sukces, po raz pierwszy awansując do półfinału PlusLigi. W decydującym meczu pokonała Cerrad Czarnych Radom 3:0. - Graliśmy bardzo dobrze, a rywale spuścili głowy - podkreślił Mateusz Malinowski.

W trzecim, decydującym meczu w walce o półfinał PlusLigi Aluron Virtu Warta Zawiercie pokonała Cerrad Czarnych Radom 3:0, osiągając historyczny sukces. - Byliśmy faworytem tego spotkania i wywiązaliśmy się z tej roli znakomicie, w swojej hali byliśmy bardzo mocni i potwierdziliśmy to na boisku - stwierdził po zakończeniu zawodów Krzysztof Rejno.

Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom, starcie nie dostarczyło zbyt wielu emocji, poza premierową odsłoną, zakończoną wynikiem 25:21. - Wydawało nam się, że po dwóch wcześniejszych, morderczych spotkaniach, to trzecie nie zakończy się w trzech setach. Graliśmy jednak bardzo dobrze, mieliśmy przy tym sporo szczęścia, przekładaliśmy to na punkty - podkreślił środkowy.

Zobacz także: Mateusz Bieniek "Turbokozakiem". Siatkarz pokazał piłkarskie umiejętności

- Pierwszy set był dobrym obrazem całej tej rywalizacji, ponieważ żadna przewaga nie była w tych meczach bezpieczna - zaznaczył Rejno, nawiązując do wyniku 12:15. Wtedy jednak w polu serwisowym po stronie gospodarzy pojawił się Mateusz Malinowski i kilka chwil później było 18:15. - Długo gra toczyła się "na żyletki", dopiero pod koniec seta wyciągnęliśmy to na własną korzyść - dodał środkowy.

ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo długo, cały tydzień, czekałem na ten mecz. Codziennie budziłem się z myślą, że już chcę wyjść na boisko i zagrać. Cieszę się, że ta energia eksplodowała na parkiecie - nie ukrywał atakujący Aluronu Virtu Warty. - Mówiąc kolokwialnie, "przejechaliśmy" się po drużynie z Radomia. Pokazaliśmy siłę mentalną i fizyczną, udowodniliśmy, że jesteśmy prawdziwą drużyną - kontynuował Malinowski.

- Graliśmy bardzo dobrze, rywale nie mogli "wejść w mecz" w zagrywce, nie mogli wyprowadzić ataku, a dla nas to była woda na młyn, ponieważ mogliśmy grać szybko i mądrze na kontrze - analizował leworęczny skrzydłowy.

Zobacz także: Oficjalnie: Andrea Anastasi nie będzie trenerem Trefla Gdańsk

- Przeciwnicy nie potrafili wstrzelić się w zagrywce. U nas ten element może nie był tak punktodajny, jak w pierwszym meczu, ale robił wiele szkód, Czarni nie radzili sobie w przyjęciu. Graliśmy mądrze, serwowaliśmy do linii, skróty, pojawiły się asy, a u nich złość i niemożność wykończenia ataku. Spuścili głowy i przestali być tacy pewni siebie - zwrócił uwagę Malinowski.

W półfinale Jurajscy Rycerze zmierzą się z ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Pierwszy mecz w tej parze odbędzie się już w najbliższą sobotę o godz. 14:45.

Źródło artykułu: