Krzysztof Stelmach przerwał milczenie. AZS Częstochowa nie płacił mu niemal przez cały sezon

Newspix / Radosław Jóźwiak/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Krzysztof Stelmach
Newspix / Radosław Jóźwiak/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Krzysztof Stelmach

Krzysztof Stelmach w poprzednim sezonie był szkoleniowcem AZS-u Częstochowa, z którym sięgnął po mistrzostwo I ligi. Tajemnicą poliszynela było to, że klub nie płacił na bieżąco trenerowi. Zaległe pieniądze Stelmach chce odzyskać za pomocą komornika.

Gdy w 2017 roku władze w AZS-ie Częstochowa obejmowali Kamil Filipski i Mateusz Czaja, zapewniali, że dla sześciokrotnych mistrzów Polski nadchodzą lepsze czasy. Twarzą projektu pod hasłem "wracamy po swoje" był Krzysztof Stelmach. On jako trener z AZS-em osiągnął sportowy sukces. Wygrał I ligę mężczyzn i walczył o awans do PlusLigi w barażach z Łuczniczką Bydgoszcz. Te zakończyły się triumfem zespołu z województwa kujawsko-pomorskiego.

Już wtedy sytuacja w AZS-ie była fatalna. Zawodnicy i trenerzy długo nie otrzymywali wypłat. W końcu postanowili odejść z częstochowskiego zespołu. Drużyna, która wygrała I ligę przestała istnieć, a przyszłość klubu stanęła pod znakiem zapytania. O tym, jak zła jest sytuacja AZS-u Częstochowa wiedziało niewielu. To, że klub miał długi było tajemnicą poliszynela. Ich skala jednak szokuje.

Milczenie przerwał Stelmach. - Zaległych jest osiem płatności - powiedział w rozmowie z "Radiem FON". - Mieliśmy dużo zapewnień ze strony rządzących, że te pieniądze będą zapłacone. Środków na kontach nie ma, to jest jakiś skandal. Będziemy to załatwiać drogą sądową. My też jesteśmy ludźmi, chcemy żyć na swoim poziomie. Mamy rodziny - dodał były trener AZS-u. Niezapłacone faktury są jeszcze z 2017 roku.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Gdy w lutym pisaliśmy o problemach AZS-u, skontaktował się z nami prezes Filipski. Zarzucił brak rzetelności i sugerował, że jest gotowy do rozmowy. Później jednak nie udało nam się z nim skontaktować. I choć wiemy, że AZS wtedy wciąż czekał na pieniądze od strategicznego sponsora - firmy Tauron, to jednak słowa Stelmacha rzucają nowe światło na sytuację klubu i byłych jego pracowników.

- Był problem, jest problem i jeszcze będzie. Mam nadzieję, że moi komornicy dadzą radę wyegzekwować od AZS-u moje uczciwie zapracowane pieniądze w sezonie 2017/2018 - dodał Stelmach. Personalnie na temat zarządzających klubem nie chciał się wypowiadać. Ma za złe działaczom, że wiele razy zapewniali o tym, że pieniądze zostaną wypłacone. - Zostaliśmy oszukani. Słowami jednego z rządzących klubem, chciałbym wyraźnie powiedzieć, że jest to "bardzo słabe" - zakończył Stelmach, który obecnie prowadzi Stal Nysa.

Choć Tauron AZS Częstochowa utrzymał się w I lidze, to klub czeka walka o przetrwanie. Był to kolejny sezon Akademików z długami i trudno będzie zdobyć zaufanie kolejnych zawodników gotowych grać dla sześciokrotnego mistrza Polski. AZS jest na zakręcie i działacze muszą znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. W przeciwnym razie przyszłość klubu jest zagrożona.

Źródło artykułu: