Po dwóch z rzędu wygranych spotkaniach w Lidze Siatkówki Kobiet przyszedł czas, by przełknąć gorycz porażki. Mimo usilnych starań, siatkarkom E.Leclerc Radomki nie udało się pokonać wyżej notowanego Developresu SkyRes.
- Myślę, że wyszliśmy z dobrym nastawieniem na ten mecz. Tutaj akurat nie mogę swoim zawodniczkom nic zarzucić, bo momentami grały dosyć dobrą zagrywką. Trzeba jednak powiedzieć, że samą zagrywką meczu się nie wygra. Do tego trzeba dołożyć jeszcze kilka innych rzeczy, tego wymaga siatkówka i właśnie tego nam zabrakło. Żebyśmy nie wiem ile asów zrobili, to trzeba jeszcze piłkę przyjąć, samemu skończyć atak i szukać kontry. Trzeba grać od początku do końca - podkreślał trener ekipy z Radomia, Jacek Skrok.
Pomimo krótkich fragmentów dobrej gry i zrywów w polu serwisowym, siatkarki E.Leclerc Radomki nie były w stanie zagrozić ekipie znad Wisłoka. - Miejsce w tabeli wskazuje kto był faworytem i tak to wyglądało na boisku. Gdzieś tam do tych dziesięciu, dwunastu punktów jeszcze toczyła się wyrównana walka, a potem nagle strata trzech czy czterech punktów i ta przewaga po stronie drużyny z Rzeszowa budowała się i tak było do końca każdego seta - zauważył szkoleniowiec.
Dla trenera Jacka Skroka nie był to pierwszy pojedynek w Podpromiu, odkąd przestał prowadzić Developres SkyRes. Wraz z E.Leclerc Radomką, szkoleniowiec kilkukrotnie przyjeżdżał do Rzeszowa na mecze sparingowe. - Nie spodziewam się, że drużyna z Rzeszowa będzie na tyle gościnna, by mi tutaj dawać coś za darmo. Po prostu trzeba przyjechać i walczyć. Z perspektywy czasu, w Rzeszowie zostawiłem ileś znajomych, przyjaciół. Mamy z zespołem i działaczami bardzo dobry kontakt i stąd biorą się te sparingi, spotkania. Myślę, że to ma na tym przede wszystkim polegać i żebyśmy razem szukali tej wspólnej szansy, wspólnego towarzystwa i grania - zakończył Jacek Skrok.
ZOBACZ WIDEO Ojciec Łukasza Fabiańskiego skomentował nagrodę dla syna. "Jestem lekko zaskoczony"