Bartosz Kurek: Warszawa to dla mnie na ten moment najlepsze miejsce

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Bartosz Kurek
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Bartosz Kurek

- Razem z menadżerem uznaliśmy, że Warszawa to dla mnie na ten moment najlepsze miejsce. Szefowie klubu zaoferowali mi to, na czym najbardziej mi zależało, czyli bardzo wysoki poziom sportowy - mówi Bartosz Kurek, nowy siatkarz ONICO Warszawa.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Za panem pierwsze treningi z zespołem ONICO. Inaczej wchodzi się do drużyny w połowie sezonu, niż na jego początku?
[/b]
Bartosz Kurek, reprezentant Polski w siatkówce, zawodnik ONICO Warszawa: Bardzo inaczej. To nie jest normalna sytuacja, ale ona pokazuje, jak dobrze zorganizowany jest warszawski klub. Byli w stanie zorganizować takie ruchy kadrowe kilkanaście tygodni po starcie rozgrywek i znaleźli na nie środki. Mam nadzieję, że zapiszemy się na plus nie tylko pod względem liczebności kadry, ale też poziomu drużyny.

Dlaczego akurat Warszawa? Czy po rozwiązaniu kontraktu ze Stocznią skłaniał się pan ku temu, żeby zostać w Polsce, nie wyjeżdżać do zagranicznego klubu?

Nie zdecydowałem się na podpisanie kontraktu z inną drużyną od razu po rozstaniu ze Stocznią właśnie dlatego, że chciałem sobie dać kilka dni na zastanowienie, ocenienie tego, gdzie mógłbym ewentualnie grać. Razem z moim menadżerem doszliśmy do wniosku, że Warszawa jest dla mnie najlepszym miejscem na ten moment. Szefowie tego klubu byli bardzo konkretni, zaoferowali mi to, na czym najbardziej mi zależało, czyli bardzo wysoki poziom sportowy. Zarówno jeśli chodzi o drużynę, jak i o sztab szkoleniowy.

Mówi się, że po pozyskaniu pana i Nikołaja Penczewa ONICO ma równie mocną kadrę, jak ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czy PGE Skra Bełchatów. Zgadza się pan z tym?

Nie wydaje mi się. Przede wszystkim przed nami dużo pracy. Na razie potrzebujemy jeszcze kilku dni, żeby się poznać, bo jesteśmy jeszcze na tym etapie. Dopiero potem zaczniemy się zgrywać. Wiem, że w czasie takiego procesu można spodziewać się kilku problemów, ale mam nadzieję, że szybko się z nimi uporamy.

Będzie pan występował z numerem 12 na koszulce.

To rodzinna tradycja. Ja sam kiedyś grałem z dwunastką, choć niewielu kibiców to pamięta. Oby była dla mnie szczęśliwa.

W barwach ONICO chce pan sobie w jakiś sposób odkuć szczecińskie niepowodzenie?

"Odkuć się" to chyba nie jest najlepsze słowo. Po prostu chciałbym, żeby po sezonie klub był ze mnie zadowolony, i żebym ja się cieszył z wybrania Warszawy. A żeby tak się stało, muszę dobrze grać, a drużyna wygrywać. I to jest w tej chwili najważniejsze, żebym był w stanie pomóc zespołowi.

Jakie wspomnienia zabierze pan ze Szczecina?

Mimo wszystko pozytywne. Moja gra w tym mieście zakończyła się w dość brutalny sposób, szybko i przedwcześnie, ale będę wspominał Szczecin bardzo dobrze, podobnie jak jego kibiców, którzy na naszych domowych meczach wypełniali halę i trzymali za nas kciuki. Nawet teraz, kiedy byłem w Szczecinie przez dwa dni, spotykani kibice odnosili się do mnie życzliwie i rozumieli moją decyzję, choć z drugiej strony było im przykro, tak jak i mi. Dla mnie to było przykre dlatego, że musiałem opuścić zespół, w którym dobrze się czułem, przerwać współpracę ze sztabem, z którym dobrze mi się pracowało. Wydaje mi się jednak, że cała ta sytuacja bardziej dotknie szczecińską siatkówkę, tamtejszych kibiców. Mam nadzieję, że Stocznia przetrwa kryzys.

Po szczecińskim doświadczeniu teraz zamierza pan uważniej przyglądać się klubom, które oferują panu kontrakt?

Myślę, że tak. Po tym co się stało będę się starał sprawdzać dokładniej, co się kryje pod całą otoczką, w jakiej drużyna jest budowana.

Prezes klubu Stocznia Jakub Markiewicz powiedział, że do dalszego funkcjonowania klubu konieczne jest dojście do porozumienia z zawodnikami, którzy rozwiązali kontrakty, zawarcie z nimi ugody. Czy jest pan skłonny przyjąć warunki, jakie zaproponuje Stocznia?

Na tę chwilę nie znam tych warunków, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć. To są sprawy między mną, moim menadżerem, a klubem ze Szczecina. Myślę, że jakoś sobie poradzimy. Zobaczymy jak szybko te sprawy będą miały swój finał. Wierzę, że klub stanie na wysokości zadania, ureguluje swoje zobowiązania wobec mnie i pozostałych zawodników i będzie dalej walczył w lidze.

W Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na sportowca roku nominowanych jest dwóch mistrzów świata w siatkówce - pan i Michał Kubiak. Myśli pan, że któryś z was ma szansę wygrać?

W swoich mediach społecznościowych napisałem, że w tym plebiscycie nie ma złych wyborów. Sam jestem ciekaw, jak kibice wybiorą, kogo wybiorą z tej dwudziestki ludzi, którzy dali Polakom radość. Życzę Michałowi jak najwyższego miejsca, a sobie dobrej zabawy na gali. To będzie moja trzecia, ale po raz pierwszy będę miał możliwość zagościć na niej trochę dłużej.

Gdyby miał pan wskazać sportowca roku, kto by nim został?

Najbliższą relację mam z moim kapitanem, Michałem Kubiakiem. Ktoś inny może postawić na Kamila Stocha czy na każdą inną z nominowanych osób. Natomiast ja najbliższej współpracowałem z Michałem i uważam, że za wieloletnią pracę na rzecz reprezentacji Polski należy mu się nagroda.

ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"

Źródło artykułu: