To był spokojny dzień w polskim obozie. Biało-Czerwoni nie grali w piątek meczu i mogli spokojnie się przyglądać, jak radzą sobie inni. Obowiązki, nie licząc popołudniowego treningu, mieli poza boiskiem.
O godzinie 11 miejscowego czasu do hotelu Polaków, położonego w słynnej miejscowości Złote Piaski, turystycznej perle krajów położonych przed laty za żelazną kurtyną, ściągnęła spora grupa dziennikarzy. U pilnującego porządku rzecznika prasowego PZPS Janusza Uznańskiego zapisali się w kolejce do graczy, z którymi chcieli porozmawiać i ruszyli polować na ciekawe historie.
Paweł Zatorski chwalił sobie mieszkanie w pokoju z Bartoszem Kwolkiem, który w przeciwieństwie do jego wcześniejszego współlokatora Mateusza Miki nie chrapie. Damian Wojtaszek opowiadał o najbardziej niezwykłych gierkach treningowych u Vitala Heynena. Bartosz Kurek starał się mówić tak, żeby nic nie powiedzieć, a rozpogodził się dopiero wtedy, gdy został poproszony o pokazanie listy piosenek, których ostatnio słuchał.
ZOBACZ WIDEO Rozgrywający największą bronią Finów. "Trzeba uważać na jego zagrywkę"
Do Artura Szalpuka przyjechali rodzice i dziewczyna, cała czwórka siedziała przy jednym kawiarnianym stoliku z Aleksandrem Śliwką, jednak kiedy poprosiliśmy "Szalupę" na wcześniej umówioną rozmowę, opuścił swoich bliskich i odpowiadał długo i cierpliwie na wszystkie pytania.
I tak dowiedzieliśmy się, że nasz siatkarz swoje prawdziwe imię poznał w wieku sześciu lat, a wcześniej był przekonany, że nazywa się Kacper, że legenda o jego telefonie do Pawła Papkego między lekcjami w podstawówce i żalenie się na poziom nauczania siatkówki to tylko legenda, i że ze szkolnych lektur najbardziej lubił "Potop".
W czasie rozmowy, co nie jest już żadną niespodzianką, pojawił się Vital Heynen. Trener Polaków z charakterystycznym, szerokim uśmiechem, stwierdził w żartach, że Szalpuk nie postępuje zbyt rozsądnie, zostawiając swoją dziewczynę ze swoim najlepszym kumplem. Artur zapewnił jednak, że w tej kwestii ma do Olka Śliwki pełne zaufanie.
Dawid Konarski opowiadał o nalocie kontroli antydopingowej sprzed dwóch dni, a od znajomej dziennikarki dostał prezent - książkę "Sekretne życie drzew", która nawiązywała rzecz jasna do dendrologicznego pseudonimu siatkarza Jastrzębskiego Węgla.
Michał Kubiak nie uniknął, i zresztą nie unikał, pytań o piłkę nożną. Pod koniec spotkania, którego czas ustalono na 60 minut, trochę się spieszył, żeby wyrównać karciane rachunki z Konarskim i Grzegorzem Łomaczem. - Dwunasta pięć - mówił do Konarskiego, wymownie pokazując na zegarek. "Konar" szybko skończył rozmowę, którą prowadził, i poszedł grać z kolegami w trzy-pięć-osiem.
Kto kogo ograł, jeszcze się nie dowiedzieliśmy, ale jesteśmy przekonani, że takiego łomotu, jaki wieczorem reprezentacja Rosji spuściła w Bari Tunezyjczykom, nie dostał w kartach nikt. Drugiego seta Rosjanie wygrali 25:6.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)