Liga Narodów Kobiet: blok Rosjanek wygrał trudną bitwę, Serbki nawet się nie zmęczyły

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Rosji kobiet
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Rosji kobiet

Kadra Serbii potrafiła szybko uporać się z Belgijkami nawet bez większości swoich gwiazd. Za to Rosjanki miały dużo trudniejszą przeprawę, ale i tak zdołały pokonać w pięciu setach reprezentację Turcji.

Giovanni Guidetti wciąż ma ujemny bilans starć z kadrą Rosji, ale ostatnio zaczął go nieco poprawiać. Prowadzona przez niego reprezentacja Turcji podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy wręcz rozbiła Sborną w pył i puch, jednak w pierwszej edycji Ligi Narodów Kobiet Rosjanki wzięły górę nad rywalkami znad Bosforu. Wszystkie dzięki blokowi, który aż 22 razy zatrzymywał ofensywne próby Sułtanek Siatki, jak są nazywane we własnej ojczyźnie tureckie kadrowiczki. Tego dnia na królewski tytuł zapracowała sobie jednak Rosjanka, środkowa Jekaterina Ljubuszkina, autorka aż 16 punktów, z tego 8 blokiem.

Włoski trener szybko reagował na niekorzystny obrót wydarzeń, wpuszczając na parkiet zmienniczki, Hande Baladin i Ebrar Karakurt. To pomogło w doprowadzeniu do remisu, dlatego Guidetti poszedł o krok dalej i posłała w bój kolejne rezerwowe, co pomogło Turcji w wyjściu na prowadzenie po trzecim secie. Ale trzeciej najlepszej drużynie Europy zabrakło dalszego pomysłu na dalsze prowadzenie gry (choć na swoim poziomie spisywała się Eda Erdem Dundar, zdobywczyni 16 punktów w całym spotkaniu), zaś siatkarki Wadima Pankowa wróciły do swoich założeń z pierwszego seta.

Bardzo dobrą pracę wykonała Irina Woronkowa (20 pkt), która była należycie wspierana przez wybierającą mniej siłowe, ale równie pewne warianty ofensywne Natalię Małych (16 pkt). Sborna wyszła na wysokie prowadzenie 16:6 w czwartej partii i nie oddała go do jej końca, a w tie-breaku znów skorzystała z przewagi bloku i wypracowała dystans punktowy, który pozwolił jej na korzystne dokończenie meczu.

Turcja - Rosja 2:3 (23:25, 25:19, 25:23, 20:25, 11:15)

Turcja: Erdem Dundar, Ismailoglu, Boz, Ercan, Gunes, Ozbay, Sebnem Akoz (libero) oraz Karakurt, Baladin, Kestirengoz, Arici, Kilic

Rosja: Woronkowa, Ljubuszkina, Małych, Parubiec, Efimowa, Romanowa, Tałyszewa (libero) oraz Lazarenko, Birjukowa, Małygina, Nowik, Kotikowa, Kurnosowa (libero)

Mistrzynie Europy stawiły się na mecz z Belgijkami w składzie mocno rezerwowym, ale i tak spokojnie wygrały środowy mecz w Kraljevie bez straty seta. W pierwszym secie zawodniczki kierowane przez Gerta Vande Broeka starały się postawić gospodyniom turnieju SLN i liczyły głównie na precyzję Britt Herbots oraz Celine Van Gestel (8 i 9 pkt). Ale im dalej w mecz, tym większą przewagę budowała kadra Zorana Terzicia, a kluczem do jej sukcesu było wykorzystanie sprawdzonych opcji.

Mowa choćby o Brankicy Mihajlović, która zdobyła 16 punktów i atakowała z imponującą skutecznością 56 procent, oraz Bojanie Zivković, autorce 3 punktów blokiem i godnej zastępczyni Any Antonijević na rozegraniu. Swoją robotę wykonały także byłe siatkarki Chemika Police, Stefana Veljković i Ana Bjelica (10 i 8 pkt), do tego po raz kolejny pozytywnie zaskoczyła skrzydłowa Bojana Milenković, która zamieniła na punkty połowę swoich prób w ataku i trzykrotnie zaskakiwała Belgijki swoją zagrywką.

Belgia - Serbia 0:3 (20:25, 16:25, 14:25)

Belgia: Goliat, Van Gestel, Janssens, Herbots, Van Avermaet, Van De Vyver, Neyt (libero) oraz Grobelna, Lemmens

Serbia: Mihajlović, Bjelica, Milenković, Veljković, Zivković, Aleksić, Popović (libero) oraz Malesević

ZOBACZ WIDEO Lewandowski zabrał głos w sprawie transferu. "Nie myślę o klubie. Liczy się tylko mundial"

Komentarze (0)