Trefl Gdańsk musiał się mocno namęczyć, by wygrać mecz, którym zainaugurował we własnej hali tegoroczne rozgrywki PlusLigi. Aby pokonać ONICO Warszawę, gdański zespół potrzebował aż pięciu setów. - Nie było to łatwe spotkanie. Drużyna ze stolicy naprawdę mocno zagrywała, odrzucając nas od siatki. Stąd jeden z setów przegrany do siedemnastu. Wygraliśmy ten mecz grą zespołową, jak stado lwów - opowiadał zadowolony MVP starcia, Piotr Nowakowski. - Cieszymy się z takiego początku sezonu, bo zwycięstwo w tie-breaku cementuje drużynę podwójnie - dodał.
Środkowy bez wahania potrafił wskazać mankamenty zarówno własnej gry, jak i całego zespołu. - Moim słabym punktem był blok. Nie odnalazłem się w nim. Jako zespół nie potrafiliśmy z kolei zrobić rywalom krzywdy w zagrywce. W przyjęciu też nie zagraliśmy najlepiej - często musieliśmy atakować na wysokiej piłce, a wiadomo, że wtedy nie gra się łatwo - mówił krytycznie.
Wydaje się jednak, że zawodnicy z Trójmiasta nie mają na co narzekać, zwłaszcza, że zwycięstwo odnieśli w niepełnym składzie. Brad Gunter, Daniel McDonnell i TJ Sanders związani obowiązkami reprezentacyjnymi dopiero niebawem dołączą do drużyny. - Z niecierpliwością czekamy na zagranicznych graczy - przyznał Nowakowski. - Daniel McDonnel już do nas dojechał, wkrótce pewnie zacznie z nami trenować. Muszę jednak przyznać, że przez dwa miesiące przygotowań stworzyliśmy naprawdę zgraną drużynę i nowi zawodnicy naprawdę będą musieli się postarać, żeby znaleźć się w pierwszej szóstce - zaznaczył doświadczony gracz.
Środkowy Trefla Gdańsk i reprezentacji Polski uważa, że zagraniczny rozgrywający nie powinien mieć dużych problemów, by zgrać się z zespołem. - TJ Sanders jest zawodnikiem na tyle doświadczonym, że wystarczą mu trzy, może cztery treningi i on sobie wszystko poukłada - co, komu i jak rozegrać. Niżej czy wyżej, szybciej czy wolniej. Jestem pewien, że szybko odnajdzie się w drużynie. A on potrafi grać naprawdę dobrze - widziałem kilka jego meczów - chwalił nowego kolegę.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł
Zwycięstwo gdańszczan było dla nich szczególnie ważne w kontekście ostatnich wydarzeń. Tuż przed startem ligi klub stracił głównego sponsora i nie był pewny udziału w rozgrywkach. - Byliśmy nad przepaścią. Jako zawodnicy, musieliśmy się zabezpieczać, szukać innych klubów. Czas gonił, a w sprawie przyszłości klubu wciąż nie było ostatecznej decyzji. - opowiadał o tej trudnej sytuacji Nowakowski. - Bardzo się jednak cieszę, że dzięki kibicom i sponsorom udało się zacząć ten sezon - dodał.
MVP meczu z ONICO Warszawa przyznał, że życzliwość, jaką w niełatwym dla drużyny momencie okazali jej fani, była dodatkową motywacją. Przed wyjściem na boisko bardzo się denerwowałem. Czułem się trochę jak junior - tak bardzo chciałem, żebyśmy wypadli w tym meczu dobrze. Żebyśmy pokazali kibicom, że warto w nas inwestować i odwdzięczyli im się jak najlepszą grą. Poniekąd nam się udało. Szkoda, oczywiście, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ale dwa też są w porządku - mówił po meczu uśmiechnięty zawodnik.
Kolejny rywalem gdańszczan będzie Aluron Virtu Warta Zawiercie - zespół, który choć w PlusLidze dopiero debiutuje, już zdążył napsuć krwi ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. - W meczu z ZAKSĄ gracze Aluronu Virtu Warty pokazali się z bardzo dobrej strony, choć grali przeciw mistrzom Polski. Mam nadzieję, że my nie pozwolimy im tak się rozwinąć. Nie ma co ukrywać, że jedziemy tam po trzy punkty. W tym zespole jest kilku doświadczonych graczy, ale to nadal beniaminek. Przewaga jest po naszej stronie i spokojnie powinniśmy wygrać - zapowiedział optymistycznie patrzący w przyszłość Nowakowski.
("...a matka wie, ze cpiesz"? - kultowe!)