Trefl Gdańsk tuż przed startem sezonu stracił głównego sponsora - grupę Lotos S.A. Kryzys finansowy sprawił, że gdańszczanie, którym udało się w tym roku zbudować naprawdę ciekawy, mogący pokusić się o walkę o medale skład, mogli nawet nie wystąpić w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Na szczęście klub udało się uratować dzięki akcji crowdfundingowej o chwytliwej nazwie "DoLEWamy do pełna". Slogan ten nie tylko nawiązywał do utraconego sponsora (grupa Lotos S.A. to spółka paliwowa), ale i do symbolu miasta Gdańsk - lwa, który w tym sezonie miał być motywem przewodnim marketingu klubu.
Akcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Kibice z całego kraju (a nawet i z zagranicy) bez wahania sięgali po portfele, zachęceni również tym, że nie tylko ratują drużynę, ale też mogą wybrać jedną z unikatowych nagród, jak kolacja z trenerem Andreą Anastasim, obecność siatkarza na wieczorze panieńskim lub urodzinach, pojedynek na PlayStation z Mateuszem Miką, lunch z Piotrem Nowakowskim, trening z drużyną, dzień meczowy z rzecznikiem prasowym, oblewanie meczu ze spikerem czy pamiątkowe gadżety. Najczęściej wybieraną nagrodą był bilet na mecz dla podopiecznego Domu Dziecka - ten upominek wybrało 771 osób. Dzięki temu pomóc można było nie tylko siatkarzom.
W ratowanie klubu włączyli się też jego boiskowi rywale, jak Karol Kłos czy Wojciech Żaliński. Nagrody na akcję przekazali m.in. siatkarz Łukasz Żygadło (koszulka meczowa z autografem), były siatkarz, a obecnie dziennikarz Łukasz Kadziewicz (książka z autografem), dziennikarz Polsatu Jerzy Mielewski (kolacja) czy piłkarz Sławomir Peszko (buty). Jednym ze sponsorów klubu została firma Cekol.
Jednocząc 1450 kibiców i sympatyków siatkówki z całego świata za pomocą platformy crowdfunddingowej Fans4club w 18 dni zebrano 280 392 złote, co stanowi 186 procent planowanej początkowo kwoty potrzebnej na start sezonu - 150 tys. Niestety, nie udało się osiągnąć drugiego celu - 400 tys. złotych. Niewątpliwie akcja okazała się jednak sukcesem, również marketingowym, bo przeprowadzona została z rozmachem i, co jeszcze ważniejsze, z pomysłem.
Po swoim pierwszym starciu na ligowych parkietach w nowym sezonie (3:2 z ONICO Warszawą) gdańszczanie podziękowali wszystkim, którzy przyczynili się do pomocy klubowi w trudnej sytuacji finansowej. - To dzięki wam tu gramy - mówił kapitan zespołu, Mateusz Mika. Z kolei Piotr Nowakowski przyznał, że w związku z tak wielką pomocą od życzliwych drużynie osób, stresował się, czy zespół będzie umiał odwdzięczyć się dobrą grą. - Czułem się jak junior. Bardzo chciałem, żebyśmy dobrze wypadli na parkiecie - opowiadał środkowy, MVP spotkania.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Eksperci w Armenii przewidują, że Polska odniesie łatwe zwycięstwo
"Kadziu", nabyłem w jednej z księgarni internetowych. Jest bardzo bardzo dobra i wciągająca. I były sportowiec może coś z życia swego Czytaj całość