W tym spotkaniu trudno było wskazać faworyta. Za drużyną Belgów przemawiał fakt, że mieli przed meczem więcej czasu na odpoczynek. Z kolei Włosi mogli być bardziej zmotywowani, bo dzień wcześniej zagrali kapitalnie w barażu o ćwierćfinał.
O tym, że obie drużyny grają na podobnym poziomie świadczyły pierwsze akcje spotkania. Zarówno Włosi, jak i Belgowie zaczęli od pewnych zagrań w ataku z tym, że gracze z Beneluksu grali bardziej kombinacyjnie (6:8).
Z czasem zawodnicy Italii uruchomili dwie bronie, które pozwoliły im wygrać z Turkami: mocną zagrywkę i zagrania środkiem. Na chwilę to pozwoliło im odskoczyć od rywali, ale gracze z Beneluksu szybko odrobili straty. Dalej zespoły rywalizowały punkt za punkt.
W ekipie Belgii brylował Sam Deroo, to właśnie po jego ataku, a później serwisie, Czerwone Smoki zdobyły dwupunktową przewagę (18:16). Trzecia drużyna ostatnich mistrzostw Europy próbowała doprowadzić do remisu posyłając trudne serwisy, jednak przyjezdni z Belgii dali się zaskoczyć tylko raz. W kolejnych akcjach podopieczni Vitala Heynena pokazali się z dobrej strony w bloku oraz ofensywie i zapewnili sobie zwycięstwo (25:21).
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kurek: Przez ostatnie 10 lat takiego odpoczynku, to tak naprawdę nie miałem
Mimo przegranej Włosi nie rezygnowali. Wyrównana gra przełożyła się na drugą partię. Do czasu. Wśród Belgów na pochwały zasługiwał Bram Van den Dries, który niemal każde rozegranie zmieniał na punkt. Na jego tle Luca Vettori wypadał blado (8:5).
Tak samo źle zaczął grać Filippo Lanza, który najpierw dwa razy został zablokowany, a potem popełnił błąd w przyjęciu. W efekcie zawodnicy z Belgii odskoczyli od przeciwników. Trener Włochów wysłał Lanzę na ławkę rezerwowych, a w jego miejsce delegował Iacopo Botto. Zmiana nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów. Belgowie byli nie do zatrzymania. Przy zagrywkach Deroo jeszcze powiększyli swoją przewagę (14:6).
Świetnie funkcjonowała również belgijska obrona. Żaden z Włochów nie potrafił zakończyć akcji pierwszym atakiem. Za to Belgowie na kontrach byli niezwykle skuteczni. Sprawiło to, że w końcówce mieli aż 14 punktów przewagi! Nic nie było w stanie uratować brązowych medalistów ME 2015 przed kompromitacją (25:11).
Po tak srogiej porażce tylko najmocniejsi psychicznie zawodnicy potrafią się podnieść. Włosi próbowali udowodnić, że należą do tej grupy. Szybko do ich gry wkradły się jednak stare demony: słabe przyjęcie i brak konsekwencji w ataku (8:4).
Belgowie kontynuowali za to grę na dobrym poziomie. Nie tylko nie marnowali swoich szans, ale również prowokowali rywali do popełnienia błędu. Jedynym promykiem nadziei dla drużyny Italii była gra Olega Antonowa. To na niego, obok Vettoriego, najczęściej stawiał Simone Giannelli. Przyjmujący odpłacał się skutecznymi atakami.Taktyka okazała się skuteczna i ku zaskoczeniu, wkrótce Włosi doprowadzili do remisu.
Lepsza dyspozycja Włochów niespodziewanie wybiła z rytmu siatkarzy z Beneluksu. W grę bardziej zaangażowali się też trenerzy, który weryfikowali decyzje sędziów w kilku akcjach z rzędu. Okazało się, że lepiej z challeng'u korzystał trener Heynen. To pomogło jego drużynie, która po krótkiej dekoncentracji zaczęła grać tak, jak w drugim secie (18:15).
Imponowali dobrze ustawionym blokiem, nieźle radzili sobie na środku siatki. Mimo tego gracze z Półwyspu Apenińskiego wciąż pozostawali w kontakcie punktowym z rywalami, głównie dla tego, że pewniej na prawym skrzydle zaczął grać Vettori. Jednak w końcówce Matteo Piano zaatakował w siatkę, a później Włosi pomylili się na zagrywce i przegrali spotkanie (25:23).
Belgia - Włochy 3:0 (25:21, 25:11, 25:23)
Belgia: Van den Dries, Deroo, Verhees, Van De Voorde, Valkiers, Rousseaux, Stuer (libero) oraz Van Hirtum, Van Walle, D'Hulst.
Włochy: Vettori, Giannelli, Manzzone, Piano, Lanza, Antonov, Colaci (libero) oraz Botto, Randazzo, Balaso, Sabbi, Spirito.
Belgowie świetnie przygotowani i widać zespołowość. Przyjemnie było oglądać.
Szkoda, że półfinały nie ułożyły się odwrotnie, bo Czytaj całość