Czesi przystąpili do rywalizacji mocno podbudowani sensacyjnym zwycięstwem w środowym (30.08) barażu nad Francją, jak również z chęcią wzięcia rewanżu na Niemcach za druzgocącą porażkę 0:3 w fazie grupowej. I już przebieg pierwszych akcji pokazał, że spotkanie w katowickim Spodku będzie miało zupełnie inny scenariusz niż potyczka w Szczecinie.
Faworyzowani Niemcy, którzy nie zaznali jeszcze w turnieju goryczy porażki, weszli w mecz nerwowo. Reprezentacja Czech szybko wyszła na prowadzenie 8:5, głównie za sprawą błędów własnych rywali. Podopieczni trenera Andrei Gianiego szybko wrócili jednak na właściwe obroty.
Umożliwiła im to doskonała dyspozycja Georga Grozera. Główny bombardier Niemców zdobył w inauguracyjnej odsłonie aż 9 punktów, dając się przeciwnikom we znaki wszystkimi elementami. Ponadto w swoim podstawowym obowiązku - ataku, uzyskał aż 67-procentową skuteczność. Gracze Michala Nekoli długo utrzymywali kontakt punktowy, ale w końcówce popełnili parę pomyłek, które zadecydowały o ich przegranej 22:25.
Minimalne niepowodzenie w żadnym stopniu nie wytrąciło ich jednak z równowagi. Ponownie lepiej otworzyli seta. Z tą różnicą, że tym razem już nawet na moment nie dali dojść Niemcom do głosu. Zadanie ułatwił im fakt, że drużyna Gianiego, mimo dobrego przyjęcia, prezentowała "siatkarski kryminał".
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kurek: Robienie rewolucji dla rewolucji to nie jest dobra droga
Nie można bowiem inaczej określić faktu popełnienia w drugiej odsłonie aż 11 błędów własnych i spadku ofensywnej skuteczności Grozera do 20 procent (2/10). Czesi natomiast bardzo dobrze spisywali się w bloku oraz ataku ze skrzydeł. Tercet Donovan Dzavoronok - Michal Finger - Petr Michalek zdobył łącznie tym drugim elementem 10 "oczek", przy efektywności na poziomie 71 procent. Dominacja naszych południowych sąsiadów była niezaprzeczalna i zaowocowała wygraną aż 25:16.
Nic dziwnego, że podczas regulaminowej, 10-minutowej przerwy, to niemieccy siatkarze znacznie później wyszli z szatni. Uwagi przekazane przez Gianiego początkowo jednak na nic się zdały. Po słabym otwarciu trzeciej odsłony Włoch zdecydował się na dwie zmiany: Ruben Schott zastąpił Christiana Fromma, a Marcus Bohme wszedł za Michaela Andreia.
Niemiecki zespół rozpoczął pobudkę przy stanie 7:11, a kluczową rolę w tym procesie odegrał właśnie między innymi Bohme. O ile zatrzymanie Dzavoronoka dalej było dla jego ekipy niemożliwością, o tyle środkowy wyraźnie podniósł siłę ognia w ofensywie. Ponadto rozgrywający Lukas Kampa maksymalnie uprościł grę, kierując mnóstwo piłek (17) do Grozera. Taktyka ta przyniosła jednak efekt, ponieważ atakujący zdobył 8 punktów. Kilka z nich uzyskał w końcówce, wygranej przez Niemców 25:23.
Czwartej partii nie zaczęli oni już tak źle jak poprzednich. Przez większość jej trwania dyktowali warunki gry, mimo że nadal prezentowali przewidywalną siatkówkę. Wciąż nie zawodził jednak Grozer, zaś po drugiej stronie siatki wyraźnie spadła skuteczność największych armat.
Stąd też Niemcy pewnie triumfowali 25:20 i zapewnili sobie udział w półfinale. Zmierzą się w nim z Serbią, która ograła Bułgarię.
Mistrzostwa Europy 2017, ćwierćfinał:
Niemcy - Czechy 3:1 (25:22, 16:25, 25:23, 25:20)
Niemcy: Fromm, Kaliberda, Andrei, Grozer, Kampa, Krick, Zenger (libero) oraz Schott, Boehme, Hirsch, Zimmermann.
Czechy: Beer, Dzavoronok, Finger, Mach, Janouch, Michalek, Krystof (libero) oraz Hadrava, Galabov, Zajicek.