Dla Katowic będą to dwa ostatnie mecze siatkarskich mistrzostw Europy 2017. Frekwencja podczas ostatnich meczów Euro w tym mieście nie rzucała na kolana, co nie oznacza, że rozgrywane w Spodku spotkania były nudne i nieciekawe. Wręcz przeciwnie, wielu obserwatorów potwierdza, że grupa D dostarczyła wielu emocji i wykreowała nowych bohaterów imprezy, a organizowane w Katowicach spotkania barażowe boleśnie zweryfikowały możliwości głównego kandydata do złota.
To właśnie w Spodku reprezentacja Francji potknęła się po raz pierwszy, przegrywając z Belgami 2:3 i po raz ostatni, sensacyjnie ulegając Czechom 1:3 i odpadając z turnieju jeszcze przed ćwierćfinałami. To właśnie w Katowicach mogliśmy kibicować ofensywie usposobionym Turkom, którzy co prawda odpadli po porażce z Włochami, ale osiągnęli najlepszy wynik na siatkarskim Euro od lat i pozostawili po sobie dobre wrażenie. Nawet Holendrów, którzy nie dostali się do fazy pucharowej mistrzostw, stać było na walkę godną podziwu z obrońcami tytułu mistrzów kontynentu (2:3).
Każda dobra symfonia musi kończyć się kodą odpowiadającą charakterowi wcześniejszej części utworu i może się to potwierdzić w najbliższy czwartek na parkiecie Spodka. - Graliśmy dobrze w ostatnim meczu grupowym przeciwko Włochom, a przeciwko Francuzom spisaliśmy się jeszcze lepiej - mówił trener Czechów Michal Nekola, który zastąpił poprzedniego selekcjonera tej kadry Miguela Falascę zaledwie trzy miesiące temu. Zapewne i jemu zakręciło się w głowie od francuskiej sensacji, ale przed nim stoi jeszcze większe wyzwanie: zrewanżować się w 1/4 finału Niemcom, którzy szybko rozprawili się z jego podopiecznymi w fazie grupowej.
Niemcy, którzy nie zagrają w przyszłorocznych mistrzostwach świata, mają duży apetyty na powetowanie sobie tej porażki i liczą na skuteczność duetu Georg Grozer - Denis Kaliberda. Włosi, którzy zawdzięczają zwycięstwo w trzech setach z Turcją intuicji w korzystaniu z wideoweryfikacji, też mierzą wysoko i zamierzają udowodnić, że istnieje życie bez Osmanego Juantoreny i Iwana Zajcewa, a równie dobrze mogą się spisywać Filippo Lanza i Luca Vettori. Nie będą mieli łatwo, bo zmierzą się z niespodziewanym triumfatorem grupy D, Belgami pod wodzą jedynego w swoim rodzaju Vitala Heynena. Czerwone Smoki dysponują wszystkim, co może im pomóc w staniu się czarnym koniem turnieju: dyscyplinę taktyczną, wybitne jednostki (z Samem Deroo na czele), charyzmatycznego lidera na ławce trenerskiej i szczęście w rywalizacji z zespołami lepszymi na papierze.
ZOBACZ WIDEO: Lekarz zaszokował Małgorzatę Glinkę. "Skończy pani na wózku inwalidzkim"
Niezależnie od tego, jakimi wynikami skończą się czwartkowe ćwierćfinały, można spodziewać się, że Katowice pożegnają się z Lotto EuroVolley Poland 2017 hucznie i z rozmachem. Najważniejsze mecze turnieju zostaną rozegrane już w krakowskiej Tauron Arenie: w sobotę 2 września lepszy z pary Niemcy - Czechy zagra ze zwycięzcą starcia Serbia - Bułgaria, a triumfator ćwierćfinału Rosja - Słowenia z Włochami lub Belgią.
Ćwierćfinały ME 2017:
Niemcy - Czechy / czwartek, 31 sierpnia, godz. 17:30 w Katowicach
Belgia - Włochy / czwartek, 31 sierpnia, godz. 20:30 w Katowicach